Można powiedzieć, że głupota człowieka ujawnia się od tysięcy lat w jego skłonności do autodestrukcji. Na szczycie tej głupoty znajduje się stosunek do wolności. Niby każdy pragnie tej wolności, nie lubi niewoli i ślepego posłuszeństwa, ale gdy przychodzi do konkretów, to robi wszystko wbrew swojej wolności i zdrowemu rozsądkowi. Niektórzy mówią o kimś takim kolokwialnie i efektownie, że ma „zryty beret”. Nagle okazuje się, że coś tak oczywistego jak wolność – a w mediach widać to jak na dłoni – nie mieści się w głowach większości ludzi. Po prostu są na tę wolność za głupi i trzeba to jasno stwierdzić, bo to widać.
Pośród wielu systemów politycznych, od monarchii i dyktatur aż do demokracji, najtrudniej człowiek dojrzewa do liberalizmu, a wiec ustroju państwa, w którym wolność jest wartością nadrzędną. To od wolności mądrze pojmowanej zaczyna się wszystko inne. Także pewność, że nie ma wolności idealnej. Niezrozumienie „nadrzędności wolności” wygląda tak – aby bardziej zobrazować temat – jakby ktoś nie mógł zauważyć, że jako człowiek jest istotą biologiczną ze wszystkimi potrzebami fizjologicznymi, jakby się sprzeciwiał własnej wrodzonej naturze z uporem nieznośnego bachora.
Podstawy wrogości
Terminem „liberalizm” większość posługuje się albo przesadnie afirmująco, optymistycznie i bezkrytycznie, albo wrogo i nienawistnie, co znajduje wyraz chociażby w niemalże sztandarowym krytycznym nazywaniu liberałów „lewakami”. I właśnie m.in. to pejoratywne określenie sygnalizuje, że liberalizm – tak naturalny, wydawałoby się, dla każdej jednostki – łatwo się deformuje, napotykając wtedy opór i wrogość.
Fundamentem takich postaw są: brak krytycyzmu i wnikliwej znajomości problemu, słaby umysł zbyt wielu ludzi, rozczarowanie, prymitywne efekciarstwo, kompleksy, powierzchowność, naiwność, strach, prostacka interesowność, cyniczna kariera lub zwykłe zagubienie. Zatem lekcja pierwsza dla wrogów liberalizmu powinna zaczynać się od słów: w liberalizmie nie wszystko wolno, bo liberalizm nie oznacza anarchii. A tak właśnie brzmią zarzuty przeciwko ustrojowej wolności obywatelskiej, powtarzanie, że liberalizm jest zły, bo nie ma żadnych granic. Powodem tych zarzutów są rozmaite deformacje liberalizmu, w istocie możliwe do szybkiego naprawienia, które w słabych umysłach urastają do rangi manii prześladowczej, aktualnie najchętniej wyrażanej na portalach społecznościowych.