Platforma przeprasza za Tuska

Przyszła pora rozliczeń po czteroletniej kadencji, dlatego skruszony działacz PO Krzysztof Szyndlerewicz przeprasza wyborców za przyjęcie do partii Tuska Donalda Tuska Łukasza

Publikacja: 15.07.2011 12:15

Platforma przeprasza za Tuska

Foto: W Sieci Opinii

Jesteśmy partią otwartą i przed nikim, kto chce działać społecznie na rzecz własnego środowiska, nie zamykamy drzwi, tak więc przyjęliśmy Łukasza do PO.
Cztery lata temu zarząd powiatowy PO miał wytypować dwóch kandydatów w wyborach do Sejmu. Pamiętamy skróconą kadencję, samorozwiązanie Sejmu – trzeba było działać. Czasu było niewiele.  Naturalnym i niekwestionowanym kandydatem z naszego środowiska był wieloletni samorządowiec, obecny wojewoda opolski, Ryszard Wilczyński. Lecz polecenie z Opola było wyraźne – ma być dwóch. Takie były wymogi dostosowania się do wadliwej ordynacji wyborczej. Zachodziłem w głowę – co tu zrobić?

Podczas jednego ze spotkań zaproponowałem wystawienie w wyborach Łukasza Tuska. Był to dla mnie wówczas kandydat, jakiego szukaliśmy. Nie podzieli elektoratu Platformy w Namysłowie, a swoim nazwiskiem może zapewnić dodatkowe punkty dla całej listy wyborczej. Pomysł, choć z uwagami, ale znalazł akceptację zarządu, a i sam zainteresowany nie kazał długo się przekonywać.

Nikt nie liczył na sukces wyborczy Łukasza. Jakim zaskoczeniem było, gdy wieczorem w dniu wyborów w obwodowej komisji wyborczej zobaczyłem, że na Łukasza (zupełnie nieznanego kandydata) zagłosowało 40 osób tylko w jednym lokalu wyborczym i tylko dlatego, że nazwisko miał takie samo, jak przewodniczący PO. Wystarczyło przemnożyć tą liczbę razy obwody do głosowania na terenie Opolszczyzny i wynik był prawie pewny.

Miałem swojego posła z Namysłowa, choć nie na niego głosowałem. Wiedziałem, że wspólnie z ponad 20 tysiącami wyborców popełniłem błąd i wepchnąłem Łukasza na głęboką wodę. Wielu ludzi starało się Łukaszowi pomóc w jego posłowaniu. Nie udało się. Łukasz w mojej ocenie nie nadaje się na posła, nie nadaje się nawet na kandydata na posła. Za moją pomyłkę sprzed lat czterech przepraszam i proszę o nie robienie podobnych pomyłek w nadchodzących wyborach dla dobra samych kandydatów, jak i jakości polskiego parlamentaryzmu.

Wzruszyliśmy się spowiedzią lokalnego działacza PO. Czego się nie robi, aby zadowolić "centralę". Nie wiemy jednak, czy wyborcy wybaczą tak ordynarną manipulację. Oj, chyba nie.

Jesteśmy partią otwartą i przed nikim, kto chce działać społecznie na rzecz własnego środowiska, nie zamykamy drzwi, tak więc przyjęliśmy Łukasza do PO.
Cztery lata temu zarząd powiatowy PO miał wytypować dwóch kandydatów w wyborach do Sejmu. Pamiętamy skróconą kadencję, samorozwiązanie Sejmu – trzeba było działać. Czasu było niewiele.  Naturalnym i niekwestionowanym kandydatem z naszego środowiska był wieloletni samorządowiec, obecny wojewoda opolski, Ryszard Wilczyński. Lecz polecenie z Opola było wyraźne – ma być dwóch. Takie były wymogi dostosowania się do wadliwej ordynacji wyborczej. Zachodziłem w głowę – co tu zrobić?

Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa