Z jednej strony od kilku lat obserwujemy to samo: dwie największe partie – PO i PiS – zawłaszczyły scenę polityczną i wzajemną brutalną wojną napędzają sobie wyborców, betonując w ten sposób naszą polityczną scenę. (...) Ale spod tego bitewnego kurzu zaczyna się powoli przebijać inna rzeczywistość. Spójrzmy na dwa ostatnie sondaże OBOP-u – w tym jeden na tydzień przed wyborami. Pokazują one – tak zresztą jak i wszystkie inne badania – że połowa Polaków zostanie w domu. Z różnych powodów nie widzą oni sensu brania udziału w głosowaniu.
Były poseł pisze o niezdecydowanych:
Po pierwsze, nie sposób precyzyjnie przewidzieć, jaki będzie układ sił w przyszłym Sejmie. Teza, że niezdecydowani podzielą się w tych samych proporcjach, jak ci, którzy dzisiaj wiedzą na kogo oddać swój głos, wydaje mi się bardzo ryzykowna.
Piskorski przewiduje:
Gdybym jednak miał prorokować, to za najbardziej prawdopodobny uznałby taki podział mandatów, który spowoduje konieczność utworzenia trójpartyjnej, słabej i niespójnej programowo koalicji rządzącej. A to – przy narastaniu zjawisk kryzysowych – może doprowadzić do rozpadu takiej większości i przyśpieszonych wyborów po mniej więcej dwóch latach.