Andrzej Nowak: Dla jednych Polska, dla innych "ten kraj"

Zdaniem historyka, stworzony przez Wincentego Kadłubka "Lestko" nie bez kozery miał odpowiedzieć Aleksandrowi Wielkiemu: Wiedz zaś, że Polaków ocenia się według dzielności ducha, hartu ciała, nie według bogactw

Publikacja: 19.05.2012 13:27

Andrzej Nowak: Dla jednych Polska, dla innych "ten kraj"

Foto: W Sieci Opinii

W wykładzie wygłoszonym podczas konferencji „Polska Wielki Projekt”, który publikuje "Plus Minus", profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego rozważa, "co jest rdzeniem pojęcia ojczyzny":

Czy rzeczywiście tylko ziemia, terytorium, w którym możemy czuć się bardziej u siebie niż gdzie indziej, za jego granicą? Nie, to także historia, która ukształtowała, obok natury, szczególną postać tego domu i jego mieszkańców. To oczywiście również kultura, w tej historii uformowana i formująca kolejne pokolenia, przede wszystkim dająca nam język, którym nazywamy świat i nasze uczucia. Istotą pojęcia ojczyzny jest jednak nade wszystko samo dziedziczenie po naszych ojcach (dziadach i pradziadach) oraz wpisane weń zobowiązanie, by tego dziedzictwa nie zmarnować: nie zmarnować dziedzictwa terytorium – domu i jego wyposażenia, nie zmarnować dziedzictwa kultury i języka, nie zmarnować dziedzictwa historii, w której odnajdujemy sens wspólnej opowieści o nas w czasie.

Andrzej Nowak zauważa:

150 lat, dzieliło twórcę pierwszej polskiej historii od jej początków: od Mieszka I, od chrztu. Upłynęło jeszcze 900 lat od czasu „Kroniki” Galla Anonima. Nić tej historii-opowieści, którą pierwszy raz on splótł, nie zerwała się do dzisiaj. 1050 lat nie możemy już ogarnąć żywą pamięcią. Od Mieszka dzieli nas pewnie już blisko 40 pokoleń. Czy możemy odkryć w tym, tak długim już łańcuchu generacji jakąś wspólnotę? Rozpoznać w bohaterach tej historii swoich przodków? Poczuć się ich spadkobiercami? Spierać się z nimi o kształt duchowy i materialny tego dziedzictwa? Świadomie je kontynuować?

Według prof. Nowaka warto odwołać się do programu Wincentego Kadłubka, pierwszego polskiego kronikarza, który wprowadził pojęcia:

Rzeczpospolita – res publica, „monarchia rządzona prawem stanowionym przez prawowitych władców, wybranych przez społeczeństwo”. Wprowadzał do historii Polaków pojęcie obywatela (cives), ojczyzny (patria) i miłości ojczyzny (amor patriae). Pięknie zachęcał do tej ostatniej na przykładzie poświęcenia wojów Bolesława Krzywoustego walczących o Pomorze: „Czego podejmujemy się z miłości ojczyzny, miłością jest, nie szaleństwem, męstwem, nie zuchwałością; bo mocna jest miłość jak śmierć, im trwożliwsza, tym śmielsza”.

Mistrz Wincenty szukał swoistego sensu opowiadanej przez siebie historii Polaków w konsekwentnej obronie nie tylko suwerenności zewnętrznej – między imperiami, ale i wolności obywateli (czyli rycerskiej elity) od samowoli własnego władcy. (…) To był właśnie ów ideał sprawiedliwości sprzyjającej najsłabszym, ustrojowej wolności i antyimperialnej dzielności w obronie tejże wolności.

Nowak zastanawia się, "czy jeszcze widzimy te filary?"

Mamy radykalną odpowiedź na te pytania: „Przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości”. Tak w lutym 2012 roku stwierdził lider trzeciego co do wielkości klubu w polskim Sejmie. (…) To była wypowiedź godna lidera Ruchu Poparcia Putina, mocniejsza od kilka lat wcześniejszego stwierdzenia na łamach „Gazety Wyborczej” zrównującego patriotyzm z rasizmem. 

I podkreśla:

Wezwanie do tego, by Polacy wyrzekli się swej polskości – a zatem wyrzekli się już nie tylko postawy patriotyzmu, ale by zrezygnowali z samej ojczyzny – to wezwanie odpowiada mentalności dużej części ludzi, którzy znajdują się w centrum tego kraju. Nie Polski, ale właśnie „tego kraju”. Co ważniejsze jeszcze, lata, całe dekady ciężkiej pracy tych ludzi, by nie cofać się głębiej – od czasu „Nowych Widnokręgów” do najnowszego wydania programów „rozrywkowych” TVN – przynoszą doniosły skutek społeczny: setki tysięcy młodych ludzi w tym kraju jest całkowicie obojętnych na dziedzictwo, które tworzy ojczyznę nazywającą się tak niewygodnie: Polska.

W tym kontekście profesor przywołuje pytanie stawiane niegdyś przez magistra historii Donalda Tuska:

Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń?

W wykładzie wygłoszonym podczas konferencji „Polska Wielki Projekt”, który publikuje "Plus Minus", profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego rozważa, "co jest rdzeniem pojęcia ojczyzny":

Czy rzeczywiście tylko ziemia, terytorium, w którym możemy czuć się bardziej u siebie niż gdzie indziej, za jego granicą? Nie, to także historia, która ukształtowała, obok natury, szczególną postać tego domu i jego mieszkańców. To oczywiście również kultura, w tej historii uformowana i formująca kolejne pokolenia, przede wszystkim dająca nam język, którym nazywamy świat i nasze uczucia. Istotą pojęcia ojczyzny jest jednak nade wszystko samo dziedziczenie po naszych ojcach (dziadach i pradziadach) oraz wpisane weń zobowiązanie, by tego dziedzictwa nie zmarnować: nie zmarnować dziedzictwa terytorium – domu i jego wyposażenia, nie zmarnować dziedzictwa kultury i języka, nie zmarnować dziedzictwa historii, w której odnajdujemy sens wspólnej opowieści o nas w czasie.

Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa