Nazwiska "Kaczyński" i "Cameron" padały w ostatnich dniach w prawie każdej możliwej konfiguracji. Prawie każdej, bo nowy użytek dla znalazł Edward Lucas, wieloletni europejski korespondent pisma "The Economist". W nowym numerze tygodnika "European Voice", redaktor brytyjskiej gazety - a prywatnie przyjaciel Radosława Sikorskiego - pisze o tym, jak "dziwnie" jest być obecnie Brytyjczykiem w Europie.
Jak argumentuje autor, mimo że stosunek Wielkiej Brytanii do Unii zawsze był osobliwy, to dzięki eurosceptycznym i ksenofobicznym ruchom rządu Davida Camerona, oraz atmosferze wewnątrz kraju(jeden z popularnych portali określił polityków chcących większej integracji z UE jako Quislingów i niewolników służących swoim brukselskim panom), Zjednoczone Królestwo znalazło się na uboczu bardziej niż kiedykolwiek przedtem.
Taka dziwaczna retoryka, połączona ze słabością rządu Camerona i brakiem proeuropejskiej kampanii, sprawia, że w reszcie Europy Wielka Brytania jest widziana jako kraj zbyt dziwny, by być brany na poważnie
- zauważa Lucas i właśnie tu widzi analogię między Cameronem a Kaczyńskim.
To uświadamia mnie, jak to było być Polakiem w erze Kaczyńskich. W tych czasach słowo "polski" niosło ze sobą ryzyko (niesprawiedliwie) bycia synonimem histerycznie wyartykułowanego, obładowanego pretensjami stosunku do europejskiej polityki. Obawiam się, że słowo "brytyjski" zaczyna nabierać podobnych konotacji.