Dogorywanie trwa jednak już drugie pokolenie, bo do tej pory ani w Waszyngtonie, ani w Hawanie nie było przywódców gotowych zawrzeć historyczny kompromis, do jakiego doszło w Europie Środkowej i Wschodniej już pod koniec lat 80. Spotkanie Baracka Obamy z Raulem Castro oznacza pod tym względem przełom.
Na krótką metę kubański reżim wydaje się tu głównym wygranym. Mimo uwolnienia 50 dysydentów Hawana wciąż pozostaje dyktaturą, wywłaszczona własność nie została zwrócona, media podlegają ścisłej kontroli. A mimo to już wkrótce amerykańskie embargo wobec Kuby powinno zostać zniesione, a ambasada USA w tym kraju otwarta. Po blisko sześciu dekadach dotychczasowy arcywróg braci Castro uznaje więc kubański reżim.