Hala przy Marywilskiej 44. Celowa eksplozja, by wywołać pożar?

Ogień wywołany odpaleniem ładunku wybuchowego – to wiodąca hipoteza w sprawie pożaru hali przy ul. Marywilskiej w Warszawie – wynika z ustaleń „Rzeczpospolitej”. W zgliszczach znaleziono fragmenty urządzeń wybuchowych. Za pożarem stali Rosjanie?

Publikacja: 02.12.2024 18:49

Spalona hala targowa przy ulicy Marywilskiej 44 w Warszawie

Spalona hala targowa przy ulicy Marywilskiej 44 w Warszawie

Foto: PAP/Paweł Supernak

Ogień, który wybuchł 12 maja nad ranem, w ciągu kilku godzin zniszczył gigantyczne Centrum Handlowe Marywilska 44, w którym mieściło się blisko 1,5 tys. sklepów i punktów usługowych.

Czytaj więcej

Potężny pożar w Warszawie. Z ogniem walczy 30 jednostek straży pożarnej

Zakończone właśnie oględziny hali przyniosły zaskakujące efekty. W pogorzelisku odnaleziono fragmenty urządzeń zapalających i wybuchowych, co wskazuje na celową ingerencję – dowiedziała się nieoficjalnie „Rz”.

Czy to kolejny atak sabotażu na zlecenie rosyjskich służb, które stały za serią innych podpaleń w kraju? – Dzięki zebranym na miejscu śladom są duże szanse, by to wyjaśnić – słyszymy nieoficjalnie od osób znających sprawę.

Śledztwo w sprawie sprowadzenia pożaru – „zdarzenia zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach”, na skutek którego właściciel kompleksu i najemcy stoisk ponieśli szkody „w łącznej nieustalonej wysokości przekraczającej 1.000.000 zł” prowadzi Mazowiecki Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie. Przez 121 dni 55 prokuratorów z pionu PZ centrali i z kraju oraz 100 stołecznych policjantów przy wsparciu ekspertów od pożarnictwa przeczesywało zgliszcza. Od strony logistycznej była to operacja na niespotykaną dotąd skalę. Oprócz sejfów, bankomatów i kasetek z pieniędzmi (na łącznie 2 mln zł), które ocalały, w pogorzelisku znaleziono kluczowe w sprawie ślady i materialne dowody celowej ingerencji sprawcy lub sprawców.

Biegłych zapytano m.in. o to, które ślady i rzeczy zabezpieczone podczas oględzin miejsca pożaru „stanowią elementy urządzeń zapalających i wybuchowych”.

Co konkretnie, śledczy nie chcą ujawniać. Jednak „Rz” ustaliła w służbach, że prokuratura powołała biegłych z kilku ośrodków i różnych specjalności, zadając im serię pytań, które wskazują na wiodący trop.

I tak kluczowe pytania są adresowane do biegłych z Biura Badań Kryminalistycznych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mają oni odpowiedzieć, „czy, a jeżeli tak, to które ślady i rzeczy zabezpieczone podczas oględzin miejsca pożaru stanowią elementy urządzeń zapalających i wybuchowych”. A co za tym idzie, wskazać, czy te zabezpieczone rzeczy i ślady „miały kontakt z substancjami i materiałami palnymi, zapalającymi, mieszaninami takich substancji – a jeżeli tak, to jakimi”.

Czytaj więcej

Marywilska 44. Rusza rozbiórka i oględziny spalonej hali

Co dokładnie znaleziono, jakie fragmenty „urządzeń zapalających” – to pilnie strzeżona tajemnica. – Udało się zabezpieczyć konkretne rzeczy w konkretnym miejscu, które służyły do konkretnego celu – twierdzi enigmatycznie jedno z naszych źródeł.

Co więcej, według informacji „Rz” w zgliszczach hali udało się zabezpieczyć odciski palców i ślady biologiczne (prawdopodobnie pozwalające wyodrębnić DNA). One także zostaną poddane badaniom. W tym wątku prokuratura wystąpiła o opinię do biegłych z zakresu daktyloskopii oraz genetyki z dwóch niezależnych od siebie ośrodków – z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie i do laboratorium Komendy Stołecznej Policji.

Co z monitoringiem? Jest badany, a nad odczytaniem nagrań pracują najlepsi w kraju biegli – wynika z naszych informacji.

Całości obrazu mają dopełnić ustalenia kilku ekspertów z Akademii Pożarniczej – mają wyjaśniać przyczyny pożaru, źródło powstania ognia i m.in. prawidłowość działania zabezpieczeń.

Za pomocą urządzeń zapalających osoby werbowane przez rosyjskie służby podpalały lub próbowały podpalić różne obiekty w Polsce

Oficjalny komunikat Prokuratury Krajowej brzmi enigmatycznie: „W toku czynności zabezpieczono więc ślady i przedmioty, które mogły mieć związek z wybuchem pożaru”. Jakie?

– Nie możemy tego ujawnić, poza tym, że liczymy na to, że pomogą one ustalić przyczyny pożaru oraz ewentualnych sprawców – mówi „Rz” prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. I potwierdza, że jedną z hipotez jest podpalenie na zlecenie rosyjskich służb specjalnych. – W śledztwie dotąd nikt nie został zatrzymany, nie ma osób podejrzanych – dodaje.

Nie możemy ujawnić, jakie ślady i przedmioty znaleziono na miejscu. Poza tym, że liczymy na to, że pomogą one ustalić przyczyny pożaru oraz ewentualnych sprawców. Jedną z hipotez jest podpalenie na zlecenie rosyjskich służb.

prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej

Śledztwo prowadzą dwaj doświadczeni prokuratorzy – Arkadiusz Jaraszek i Wojciech Skóra. – Potwierdzamy zakończenie oględzin. Badamy wszystkie możliwości, jakie mogły doprowadzić do tego pożaru, poczynając od nieszczęśliwego wypadku, a kończąc na umyślnym działaniu sprawcy – mówi „Rz” prok. Arkadiusz Jaraszek z Mazowieckiego Wydziału PZ i ucina pytania o szczegóły.

Jeżeli badania – zwłaszcza zlecone ABW – potwierdzą, że znalezione w zgliszczach hali rzeczy to elementy urządzenia zapalającego, to w zestawieniu z ustaleniami z zakresu genetyki i daktyloskopii – wprost naprowadzą śledczych na trop sprawców.

Czytaj więcej

Za pożarem na Marywilskiej stoją Rosjanie? Wniosek komisji o informacje

Właśnie za pomocą urządzeń zapalających najemnicy werbowani przez rosyjskie służby dokonywali (lub próbowali) podpaleń najróżniejszych obiektów w Polsce. Np. centrum z farbami we Wrocławiu, koło bazy Orlenu z 56 mln litrów paliwa. Zatrzymano za to (w styczniu, na dworcu PKS) niejakiego Serhieja S. Podawał się za prorosyjskiego Ukraińca, pochodzącego z Odessy, a mieszkającego z żoną w Niemczech (jego historię opisała „GW”). Serhii był jednym z 17 zatrzymanych przez ABW i Prokuraturę Krajową, zwerbowanych do akcji szpiegowskich i dywersyjnych na terenie Polski przez rosyjskie FSB. Przyznał się, że stąd dostał zlecenie.

Czy za wywołaniem potężnego pożaru hali przy Marywilskiej 44 w Warszawie również stoją Rosjanie? To wielce prawdopodobne.

W zgliszczach hali znaleziono 33 sejfy i 48 kasetek z pieniędzmi, a także osiem bankomatów, w których znajdowało się łącznie prawie 1,2 mln zł.

Oględziny hali (prowadzone od 28 lipca do 28 listopada) objęły 1400 pawilonów z ciągami komunikacyjnymi. W zgliszczach prokuratorzy i policjanci znaleźli m.in. 33 sejfy, 48 kasetek z pieniędzmi i osiem bankomatów, w których znajdowało się łącznie prawie 1,2 mln zł. Na terenie hali działały dwa kantory i dwa salony jubilerskie.

Czytaj więcej

Marywilska 44. Po 200 dniach od pożaru, śledczy zakończyli oględziny spalonej hali

Dotychczas – jak podaje PK – poszkodowanym zwrócono blisko 2 mln zł w formie niespalonych pieniędzy, prawie 1 kg złota w sztabkach i 3 kg biżuterii. Oprócz tego szereg nadpalonych banknotów i 33 kg spalonego bilonu.

Ogień, który wybuchł 12 maja nad ranem, w ciągu kilku godzin zniszczył gigantyczne Centrum Handlowe Marywilska 44, w którym mieściło się blisko 1,5 tys. sklepów i punktów usługowych.

Zakończone właśnie oględziny hali przyniosły zaskakujące efekty. W pogorzelisku odnaleziono fragmenty urządzeń zapalających i wybuchowych, co wskazuje na celową ingerencję – dowiedziała się nieoficjalnie „Rz”.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Ponad 8 tys. ofiar lichwiarzy. Jak działała rozbita przez CBŚP szajka
Przestępczość
Marywilska 44. Po 200 dniach od pożaru, śledczy zakończyli oględziny spalonej hali
Przestępczość
Zagrożony wyrok w sprawie zabójstwa seniorów. Problemem skład sędziów
Przestępczość
Maksymilian F. zastrzelił dwóch policjantów. Nadal nie wiadomo, czy może odpowiedzieć za swój czyn
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Przestępczość
Proces rosyjskiego szpiega Pawła Rubcowa przeniesiony. Zmiana decyzji sądu
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska