Kradzież pieniędzy z kont bankowych, fałszywe przelewy i kredyty, które na nasze nazwisko biorą grupy przestępcze w efekcie cyberataków – to już prawdziwa plaga w Polsce. Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że w II kwartale 2024 roku wartość transakcji dokonanych na drodze oszustwa wyniosła ponad 133 mln zł. A w III kwartale już 147 mln zł (m.in. 15 095 oszustw przy użyciu polecenia przelewu). Choć to blisko siedem razy mniej od liczby oszustw z wykorzystaniem kart płatniczych, to ogromną różnicę robi średnia wartość wyłudzonych środków. W przypadku kart to niespełna 250 zł, a w przelewach blisko 9 tys. zł.
NBP przyznaje, że bardzo duża część operacji była efektem nakłonienia płatnika do dokonania transakcji z wykorzystaniem socjotechniki, np. „podszywając się pod pracownika banku, policjanta, doradcę inwestycyjnego”. Obecnie aż 86,6 proc. wartości wszystkich oszustw bankowych można przypisać do tego typu działań. I to najbardziej dotkliwych – zarówno dla samego klienta, jak i banku.
Czytaj więcej
Przepisy prawa chronią klientów banków przed oszustami, ale wymagają od nich pozwania banku. Nie...
Banki zawsze żądają spłaty zaciągniętego przez przestępców długu, uznając, że transakcja online została autoryzowana przez klienta. Ofiarom pozostaje droga sądowa. – Wielu klientów nie zdaje sobie sprawy, że w razie oszustwa mają możliwość domagania się zwrotu środków od banku, nawet przy niewykryciu faktycznego sprawcy przestępstwa – mówi „Rzeczpospolitej” mec. Wojciech Mędraś, wrocławski adwokat specjalizujący się w takich sprawach.
Cyberataki na konta Polaków. Bank musi oddać środki, nawet jeśli nie złamano zabezpieczeń. Dlaczego?
Sprawę sądową z dużym bankiem wygrała niedawno emerytka z Wrocławia, która straciła 50 tys. zł, kiedy przestępcy, podszywając się pod firmę inwestycyjną, zaproponowali jej szkolenie online. Sprawcy przejęli kontrolę nad jej komputerem (wysyłając link, po kliknięciu w który kobieta pobrała oprogramowanie szpiegowskie) i uzyskali dostęp do danych osobowych (w tym numeru PESEL) oraz elektronicznego konta bankowego. Podczas trwania szkolenia złodzieje zaciągnęli kredyt w banku kobiety. Emerytka zorientowała się, że została oszukana, kiedy dostała SMS z banku o transakcji dokonanej na jej rachunku. Wówczas udała się do banku, gdzie złożyła reklamację. Zawiadomiła również policję, ale „jej” kredytu nie udało się już odzyskać. Przestępcy od razu przelali 50 tys. zł na konto innej oszukanej kobiety, a stamtąd na swoje konta w Szwajcarii.