W dwuletniej batalii w sprawie afery Getback – wątku milionera Leszka Czarneckiego – wciąż jest pat. Sąd rejonowy dwa tygodnie temu nie zgodził się na areszt, jednak prokuratura wniosła zażalenie na tę decyzję do Sądu Okręgowego w Warszawie.
– Zgromadzone dowody przemawiają za uznaniem, że podejrzany współuczestniczył w organizowaniu obrotu obligacjami Getback bez wymaganego zezwolenia i wbrew regulaminowi banku, w wyniku czego doprowadzono 1140 klientów banku do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na łączną kwotę 227, 4 mln zł – mówi prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Warszawie. „Rzeczpospolita” dotarła do argumentów, jakie śledczy wskazują w zażaleniu.
Czytaj więcej
Warszawski sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury dotyczącego tymczasowego aresztu dla Leszka Czarneckiego - poinformowała PAP.
– To polityczna hucpa mająca na celu oskarżenie człowieka bez dowodów i przejęcie jego majątku. Determinacja prokuratury, żeby pozbawić pana Czarneckiego wolności, wskazuje na interes polityczny, bo na pewno nie na interes praworządności – mówi nam mec. Jacek Dubois, pełnomocnik biznesmena.
Proceder był systemowy
Prokuratura chce aresztu dla milionera, by wystawić za nim ENA i międzynarodowy list gończy, ściągnąć do kraju i przedstawić mu zarzuty. Biznesmen od dwóch lat zasłania się zwolnieniami lekarskimi i nie stawia na przesłuchania.