Władimir Putin zawiesił współpracę w ramach tzw. Black Sea Grain Agreement w sobotę, by już w środę jego minister obrony Siergiej Szojgu przywrócił jej obowiązywanie. Tak szybkiego zwrotu akcji nikt się nie spodziewał, ale statki znów pływają, a kurs zboża wraca do równowagi.
Długotrwałe groźby
– Jaką lekcję powinni wyciągnąć zachodni przywódcy ze zbożowej „dyplomacji osmańskiej”? „Szantażysta” z rosyjskimi korzeniami jest gorszy od tych, którzy są silniejsi i potrafią jasno określić swoje stanowisko – napisał na Twitterze Mychajło Podolak, doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Czytaj więcej
Rosja może nie przedłużyć porozumienia w sprawie eksportu zboża przez Morze Czarne, aby wywołać na świecie groźbę głodu i ruchy migracyjne.
Inicjatywa zbożowa na Morzu Czarnym została wynegocjowana w lipcu, po pięciu miesiącach blokady ukraińskich portów przez Rosjan. Umożliwiła transport i sprzedaż milionów ton zboża, zalegającego w magazynach Ukrainy. W ubiegłą sobotę, 29 października, Władimir Putin poinformował, że Rosja nie będzie dłużej gwarantowała bezpiecznego kursowania statków przez korytarz humanitarny na Morzu Czarnym, ponieważ to Ukraina – zdaniem Rosjan – zaatakowała rosyjski statek wojskowy na Krymie.
Putin odgrażał się zresztą zerwaniem tego porozumienia już od dłuższego czasu. Podolak nazwał to na Twitterze „rosyjską klasyką”. – Gdy nikt nie padnie na kolana po oświadczeniu o brudnych bombach, zwalczaniu komarów i kopaniu tam – wrócimy do biednych krajów, groźby głodu i zerwiemy „porozumienie zbożowe” – ironizował doradca Zełenskiego.