Polski Ład to największa reforma podatkowa od czasów transformacji. Dotknie wszystkich: firm, samozatrudnionych, pracujących na zleceniach i etacie. Większość zmian to zmiany opcjonalne – nowe ulgi czy rozwiązania specyficzne dla poszczególnych branż. Podatnik sam musi wybrać najlepszą dla siebie formę opodatkowania. A wybór determinuje nowa, wysoka składka zdrowotna.
Samouspokojenie ministra
Nowy system podatkowy jest skomplikowany, bo oparty na wielu zmiennych. Niepewność wzmaga jeszcze brak wyjaśnień czy interpretacji ogólnych ministra finansów, które dałyby podatnikom poczucie bezpieczeństwa. Minister Tadeusz Kościński, zajęty łataniem dziur i niedoróbek w Polskim Ładzie, nie dostrzega dylematów podatkowych milionów Polaków. Dla większości z nich – obciążonych inflacją, wkrótce nowym podatkiem zdrowotnym, wzrostem cen energii i gazu – wybór formy opodatkowania wpłynie na sytuację gospodarstwa domowego czy firmy na cały rok.
W ostatnim wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" minister mówił, że MF zorganizowało webinary i szkolenia z Polskiego Ładu dla kilkunastu tysięcy przedsiębiorców i doradców podatkowych. Szkoda, że w tym samouspokojeniu nie wziął pod uwagę, że reforma dotyka milionów obywateli. Brak zainteresowania losem podatników już zaczynają wykorzystywać firmy doradcze. Stawki za pomoc przy wyborze formy opodatkowania sięgają nawet 1400 zł za poradę.
Podatnicy czują się zagubieni. Nie tylko nie mają pewności, że to, co wybiorą, będzie dla nich najlepsze, ale też czy nie popełnią błędu, który skończy się kosztownym kontaktem z fiskusem.
Fiskalna ruletka
Wielu przedsiębiorców obciążonych od 2022 r. wysoką składką zdrowotną planuje ucieczkę np. z podatku liniowego w ryczałt czy szuka nowej, korzystniejszej formy podatkowej. Wybór stawki 8,5, 15 czy 17 proc. to dziś prawdziwa ruletka. Pewności nie mają też korzystający z ulgi dla klasy średniej. Ulga to specjalny algorytm. Współczynniki z ośmioma miejscami po przecinku, nawiasy, dwa różne limity... Ministerstwo twierdzi, że to proste. Nie dodaje, co się stanie, gdy na koniec roku okaże się, że podatnik przekroczył limit ulgi (133 692 zł), bo np. dostał 200 zł nagrody. Bo nie tylko traci ulgę, ale i dopłaci słony podatek w rocznym zeznaniu PIT.