Na stronie Rządowego Centrum Legislacji pojawiła się 12 lutego 2025 r. kolejna, piąta już wersja projektu ustawy nowelizującej ustawę o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa, która ma dostosować polskie prawo do dyrektywy NIS-2. Czy to dobrze, bo świadczy o tym, że Ministerstwo Cyfryzacji słucha uwag zgłaszanych w konsultacjach, czy też jednak tyle wersji projektu wprowadza chaos i utrudnia wcześniejsze przygotowanie się do nowej ustawy?
Tak, to już piąta wersja projektu ustawy. Pierwsza liczyła 129 stron, obecnie są to 144 strony. Projekt więc pęcznieje, ale za tym nie idzie jakość prawa. Wręcz przeciwnie, można odnieść wrażenie, że z każdą kolejną wersją pogłębia się chaos. Wcześniejsze wersje projektu, które publikowało Ministerstwo Cyfryzacji, były przedmiotem licznych uwag krytycznych, niestety – nie zostały one w żaden sposób uwzględnione.
Czytaj więcej
W kwestii cyberbezpieczeństwa jesteśmy świadkami próby legitymizacji kontrowersyjnych instytucji prawnych rzekomymi wymogami unijnymi. To przykład tzw. goldplatingu – mówi prof. Tomasz Siemiątkowski, adwokat.
Czego więc dotyczą zmiany, jeśli nie tego, co było krytykowane?
Niestety, odnotowałem, że w piątej wersji projektu ustawodawca złagodził, z korzyścią dla podmiotów publicznych, kryteria zaliczenia do grupy podmiotów kluczowych. Teraz niektóre z nich mogą być zaliczone do kategorii podmiotów ważnych, dzięki czemu zwłaszcza samorządowe osoby prawne mogą odetchnąć z ulgą. Czekają je uproszczone obowiązki w zakresie zarządzania cyberbezpieczeństwem. Projektodawca w dalszym jednak ciągu nie odpuszcza podmiotom prywatnym, które po wejściu w życie nowelizacji czeka rewolucja.