Sąd Najwyższy nie bierze bezpośrednio udziału w wyborze prezydenta USA, ale zdarzało się nieraz, że miał bardzo ważną rolę w rozstrzygnięciu, kto będzie tym prezydentem. Czy również w przypadku tegorocznych wyborów można się spodziewać, że taką rolę odegra?
Różne rozmowy jakie prowadziłem zarówno ze znajomymi w USA, jak i kolegami i koleżankami zajmującymi się podobnymi analizami w Polsce, wskazują, że najprawdopodobniej kandydat nie będący zadowolonym z wyniku, łatwo się nie podda. Wtedy możemy sobie wyobrazić, że już nie sztaby wyborcze, ale sztaby prawników, usiądą i będą szukać wszelkich kruczków prawnych, które da się na tą okoliczność wykorzystać. Zarówno przed sądami stanowymi jak federalnymi, na Sądzie Najwyższym kończąc.
Czytaj więcej
Po tym jak CNN i NBC uznały Donalda Trumpa zwycięzcą wyborów w Wisconsin 45 prezydent USA zapewnił sobie 276 głosów elektorskich, co oznacza, że zostanie 47 prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Czy to będzie miało wpływ na termin, w którym poznamy prezydenta?
Datą do której muszą być przesłany wyniki i wyjaśnione wszystkie wątpliwości związane z wynikiem wyborczym, jest 11 grudnia. To tzw. safe harbor, która zawsze jest ustalana w kalendarzu wyborczym. Do tego dnia należy ogłosić ostateczną liczbę głosów, które zostały oddane. A w związku z tym można przypisać do nich głosy elektorskie, tak by tydzień później – w tym roku 17 grudnia – elektorzy mogli się zebrać w stolicach poszczególnych stanów i oddać głosy na swojego kandydata.