Dziś można orzec przepadek pojazdu mechanicznego (lub kwoty stanowiącej jego równowartość) prowadzonego przez sprawcę w ruchu lądowym. To oznacza, że pijany sternik czy pilot powinien liczyć się z normalnymi konsekwencjami wynikającymi z kodeksu karnego, ale nie musi się obawiać, że zarekwirowany zostanie jacht lub awionetka. Wkrótce może się to jednak zmienić.
Piloci też piją, czyli konfiskata samolotów, motorówek, jachtów
Choć wydaje się to mało prawdopodobne, to jednak w kronikach policyjnych można odnaleźć zdarzenia, w których piloci rozbitych samolotów byli w stanie nietrzeźwości. Co prawda sprawca katastrofy awionetki w Poznaniu z 2016 r. miał „tylko” 0,54 promila, ale już osoba, która w 2006 roku awaryjnie lądowała takim samolotem na polu w powiecie międzychodzkim miała aż 1,6 promila. W takim stanie można zapomnieć, np. o zatankowaniu odpowiedniej ilości paliwa, którego brak był bezpośrednią przyczyną tej katastrofy.
Doniesień o pijanych amatorach sportów wodnych — na skuterach, motorówkach czy jachtach — jest znacznie więcej.
Jak się dowiadujemy nieoficjalnie, działająca przy Ministerstwie Sprawiedliwości komisja kodyfikacyjna prawa karnego przygotowała zmiany w przepisach dotyczących przepadku pojazdu, które zmierzają do zastosowania konfiskaty również wobec pijanych sprawców przestępstw w ruchu powietrznym oraz wodnym.
Potwierdza to jej przewodniczący, prof. Włodzimierz Wróbel. I wskazuje, co jeszcze się zmieni. – Z uwagi na to, że ten środek karny będzie stosowany przez sąd fakultatywnie, a nie tak jak obecnie obligatoryjnie, nie ma potrzeby określania limitów stężenia alkoholu, przy których trzeba go stosować – mówi prof. Wróbel.