Wprowadzone przez poprzedni rząd – w reakcji na tragiczny wypadek pod Stalową Wolą – przepisy o przepadku pojazdu od początku budziły kontrowersje. Głównie z punktu widzenia proporcjonalności czy ograniczania władzy sądów (w wielu przypadkach orzeczenie przepadku pojazdu jest obligatoryjne). Nieprzekraczalną granicą w stosowaniu tego środka są kwestie właścicielskie, więc jasne było, że tzw. konfiskacie może podlegać pojazd będący wyłączną własnością sprawcy. Nie można wiec orzec przepadku pojazdu leasingowanego, służbowego czy będącego przedmiotem współwłasności. W tej sytuacji ustawodawca przewidział, że gdy nie można zastosować przepadku, wówczas sąd orzeka przepadek kwoty będącej równowartością pojazdu.