W piątek Adam Niedzielski opublikował na Twitterze (X) wpis odnoszący się do wypowiedzi medialnej jednego z lekarzy, który stwierdził, że „żadnemu pacjentowi nie udało się wystawić recepty [na leki psychotropowe i przeciwbólowe]”. W odpowiedzi minister wskazał, że lekarz wystawił receptę na leki z tej grupy… samemu sobie. Rzecznik MZ zapewniał potem, że receptę wystawiono jedynie testowo, czemu zaprzeczył lekarz. Naczelna Izba Lekarska zapowiedziała skierowanie sprawy do prokuratury.
– Na pewno sprawę trzeba rozważyć w kontekście przekroczenia uprawnień z art. 231 kodeksu karnego – mówi dr Łukasz Chojniak, adwokat, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego. – Ewidentnie minister nie był uprawniony do ujawnienia takich informacji, a sytuacja w żaden sposób go do tego nie upoważniała, nie zaszedł żaden kontratyp, cokolwiek, co legitymizowałoby takie działanie – dodaje. I podkreśla, że sytuacja jest arcypoważna.
Czytaj więcej
Ministerstwo Zdrowia na czele z Adamem Niedzielskim podjęło walkę z internetowymi portalami do wystawiania recept poprzez wprowadzenie dla lekarzy dziennych limitów. Ubocznym efektem tego działania ma być utrudnienie pracy wielu "stacjonarnym" lekarzom i placówkom.
– Doszliśmy do absolutnego upadku klasy politycznej, skoro w debacie publicznej można się posunąć do atakowania oponenta czy też kogoś, kogo traktuje się jak oponenta, bo lekarz nie jest politycznym przeciwnikiem ministra, przez wykorzystanie najbardziej wrażliwych jego danych. Informacje dotyczące stanu zdrowia to najbardziej intymna kwestia, orzecznictwo na ten temat jest utrwalone i jednoznaczne – tłumaczy adwokat.
Z kolei dr hab. Grzegorz Sibiga, prof. INP PAN, wskazuje, że sprawa mieści się w zakresie stosowania RODO, ponieważ minister pozyskał dane osobowe z centralnego systemu teleinformatycznego obsługującego recepty.