W swojej opinii o nowelizacji kodeksu karnego wskazał pan, że wprowadza ona represyjność kar właściwą dla państw totalitarnych lub dążących do totalitaryzmu. Czy to nie jest zbyt ostra ocena?
Przemysław Rosati, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej: Absolutnie nie. Ta ocena odzwierciedla przedłożony projekt. Eksperci, którzy opiniowali go dla Senatu, przedstawili oczywiste argumenty, które tak sytuują propozycje zaostrzenia odpowiedzialności karnej. Przypomnę, że opinie eksperckie przygotowali w sposób logiczny i poparty własnym wieloletnim doświadczeniem zarówno zawodowym, jak i naukowym. Wykazali przekonująco, że restrykcyjna polityka karna nie prowadzi do spadku przestępczości. Represyjna polityka kryminalna nie jest przejawem nowoczesności. A patrząc historycznie, taka restrykcyjność szła w parze z innymi cechami państwa, których nie możemy akceptować. Jak mówią eksperci, nowelizacja jest w istocie nowym kodeksem karnym opartym na represyjności, a nie na nieuchronności kary.
Czy faktycznie ten wzrost restrykcyjności jest aż tak duży w porównaniu ze stanem obecnym?
Zmiana górnej granicy kary pozbawienia wolności z piętnastu do trzydziestu lat, bezwzględne dożywocie, odpowiedzialność karna czternastoletnich dzieci. To jedynie trzy przykłady restrykcyjności i represyjności tego projektu. Przecież to oczywiste, że ludzie będą częściej trafiać do więzienia. Te propozycje dążą do tego, żeby wymiar kary przesądzać ustawowo, a nie zostawiać to niezawisłemu sędziemu orzekającemu w niezależnym sądzie.
Ale to wciąż sędziowie będą te kary orzekać. I nie muszą zasądzać 30 lat tylko dlatego, że podniesiono górną granicę, jeśli uważają, że należy się 15.