Nowela kodeksu karnego dopuszczająca przepadek mienia pochodzącego z przestępstwa jest już prawie gotowa. Nowe przepisy pozwalają także prokuratorowi wprowadzić w toku postępowania karnego zajęcie majątku zagrożonego przepadkiem. Do zajętej firmy prokurator może wprowadzić przymusowy zarząd realizowany przez wyznaczonego zarządcę z licencją doradcy restrukturyzacyjnego. Przedsiębiorstwo w trakcie zarządu ma kontynuować swoją działalność. O ocenę tych rozwiązań Anna Wojda poprosiła gościa piątkowej #RZECZoPRAWIE Krzysztofa Łyszyka, radcę prawnego i partnera w kacelarii KKLW.
- Uchwalone przepisy o konfiskacie rozszerzonej realizują wytyczne z dyrektywy UE, ale idą dalej niż regulacje unijne. Polskie przepisy nie patrzą na przedsiębiorstwo jako na korzyść z przestępstwa, lecz jako na narzędzie tego przestępstwa. Przepadkowi może zatem ulec mienie, które nie jest korzyścią z przestępstwa, lecz służyło do popełnienia tego przestępstwa lub ukrycia osiągniętej z niego korzyści - mówił ekspert.
Podkreślił, że nowa regulacja nie zrealizuje swojego celu jakim jest walka z przestępstwem prania brudnych pieniędzy. Przepadek przedsiębiorstwa będzie ograniczony tylko do osób fizycznych. Tymczasem powszechnie wiadomo, że do prania pieniędzy wykorzystuje się wielopoziomowe struktury holdingowe, czyli przedsiębiorstwa osób prawnych.
Jednak zdaniem Krzysztofa Łyszyka bardziej niż przepadku przedsiębiorcy powinni się obawiać przymusowego zarządu w firmie.
- De facto to jest to samo, co przepadek, bo jeśli przymusowy zarządca wejdzie do firmy na dwa lata, to po tym czasie niewiele z niej zostanie. Przymusowy zarządca nie ma bowiem ustawowego obowiązku rozwijania tego przedsiębiorstwa, a jedynie utrzymania dotychczasowej działalności. A każdy przedsiębiorca wie, że aby przetrwać na rynku trzeba się rozwijać. Działanie nakierowane jedynie na zachowanie status quo może prowadzić do upadku biznesu – mówił radca prawny.