Konflikt norm i wartości
W żadnym wypadku nie aspiruję do wdawania się w spór moralno-prawny dotyczący problemu stosowania tortur w przestrzeni prawnej, ponieważ występuję tutaj bardziej w roli praktyka targanego głębokimi dylematami aniżeli znawcy tematu z gruntownym teoretycznym podłożem. Pojawiające się problemy nie tylko natury prawnej potęgują się tym bardziej, że dotyczą tematu trudnego i niechętnie poruszanego, co jednak nie powinno zniechęcać do podzielenia się własnymi spostrzeżeniami i postawienia niewygodnych, często przewrotnych pytań. Dla rozwiania wszelkich wątpliwości podkreślę, że rację mają ci, którzy w torturach widzą zło nawet wówczas, gdy nazwiemy je wzmocnioną techniką przesłuchania (enhanced interrogation techniques).
Organy procesowe nierzadko muszą stawić czoło problemom z natury swojej nierozwiązywalnym. Dzieje się tak właśnie w przypadku konfliktu pomiędzy imperatywem poszanowania godności przestępcy a imperatywem ochrony godności ofiary. To z kolei implikuje potrzebę odpowiedzi na pytanie, czy można w toku czynności procesowych poświęcić jedno z tych dóbr dla ratowania drugiego, a jeżeli tak, to które.
Zakaz tortur to fundament
Na kanwie niniejszych rozważań ów dylemat sprowadza się do rozstrzygnięcia, czy organ procesowy może stosować niedozwolone metody wobec np. porywacza lub terrorysty celem uzyskania informacji mogących ocalić zdrowie, a nawet życie innych osób, często wielu. Odpowiedź, zwłaszcza dla prawnika, wydaje się prosta bez jakiegokolwiek pola manewru. Otóż jest to niemożliwe, a jakiekolwiek odstępstwo w tym zakresie rodzi odpowiedzialność karną.
Analiza regulacji zarówno krajowych, jak i międzynarodowych nie pozostawia wątpliwości: zakaz tortur to fundamentalne prawo człowieka o charakterze absolutnym i bezwarunkowym. Taką ich ocenę statuują akty prawa międzynarodowego, począwszy od powszechnej deklaracji praw człowieka z 10 grudnia 1948 r. po Kartę praw podstawowych Unii Europejskiej z 7 grudnia 2007 r. Rzecz ma się identycznie w naszym krajowym porządku prawnym, w którym mocą art. 40, 41 ust. 4, 44 oraz 233 ust. 1 konstytucji zakaz tortur przybiera postać absolutną. Zasada ta wzmocniona zostaje stosownymi regulacjami prawa karnego procesowego (art. 171 § 5 i 7 kodeksu postępowania karnego) oraz materialnego (art. 246 k. k.), które eliminują dowody uzyskane za pomocą tortur zprocesu, a osoby odpowiedzialne za takie zachowania nakazują pociągać do surowej odpowiedzialności karnej.
To pozorna klarowność
W zasadzie dalsze rozważania powinny się zakończyć, zwłaszcza w obliczu wykonywanego przeze mnie zawodu. Wszystko jest jasno i precyzyjnie określone w stopniu rzadko spotykanym jak na przepisy prawa. To jednak właśnie w tym momencie pojawia mi się najwięcej wątpliwości, i to zarówno jako człowiekowi, jak i prawnikowi. Przecież w art. 5 konstytucji państwo polskie zobowiązało się zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo, co oznacza, że ich życie, zdrowie, wolność od strachu, godność osobista podlegają ochronie prawnej. Zgodnie zaś z brzmieniem art. 2 ustawy o prokuraturze do jej głównych zadań należy stanie na straży praworządności, czyli opieka nad obywatelami we wskazanym powyżej zakresie.
I tu pojawia się pierwszy poważny dylemat: czy zakaz przymusu fizycznego lub psychicznego wobec terrorysty lub przestępcy stoi wyżej nad prawem do życia, zdrowia lub godności osób zagrożonych terroryzmem, a nawet bezpieczeństwem wewnętrznym państwa? Czy naprawdę nie można pogrozić (bez stosowania przymusu fizycznego) przestępcy, żeby uratować życie niewinnego dziecka, jak w słynnej sprawie studenta prawa z Frankfurtu Magnusa Gafena, który w 2002 r. porwał dla okupu 11-letniego chłopca? Może należałoby dostrzec różnicę jakościową pomiędzy grożeniem a stosowaniem przemocy, jak to uczynił w 1978 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka, stwierdzając, że stosowanie przez brytyjskie służby specjalne tzw. pięciu technik w przesłuchaniach członków IRA nie osiągnęło poziomu tortur, lecz co najwyżej nieludzkiego i poniżającego traktowania.