Czy przepisy dotyczące leków z pseudoefedryną, kodeiną i dekstrometorfanem powinny być bardziej restrykcyjne?
Marek Tomków: Gdyby dostępność tych leków była jeszcze bardziej ograniczona, z pewnością przestępcom trudniej byłoby zdobywać składniki do produkcji narkotyków, a dzieciom się odurzać. Zwłaszcza dzisiaj, przy tak łatwym dostępie do metod, sprzętu czy wręcz instrukcji publikowanych w internecie, należy dbać, by nie były zbyt łatwo dostępne. Najskuteczniej przestępców odstraszyłyby recepty. Ale też nie można pozbawiać pacjentów dostępu do powszechnie stosowanych leków.
Ministerstwo Zdrowia wyjaśnia jednak, że te leki nadal będą dostępne bez recepty. Na czym więc polega ograniczenie dostępności?
Już kilkanaście miesięcy temu wprowadzono zasadę, że w aptece wolno w ramach jednorazowej sprzedaży wydać nie więcej niż jedno opakowanie leku zawierającego pseudoefedrynę, dekstrometorfan lub kodeinę. Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii obligowała ministra zdrowia do stworzenia przed 1 stycznia 2017 r. rozporządzenia, w którym określone zostaną maksymalne dawki tych składników w jednym opakowaniu. To 720 mg pseudoefedryny, 150 mg kodeiny i 360 mg dekstrometorfanu. Efektem tych działań ma być zabezpieczenie rynku przed handlem bardzo dużą, wręcz hurtową, ilością leków zawierających substancje, z których produkowane są narkotyki, a jednocześnie pozostawienie takiej wielkości opakowań, by pacjent mógł je stosować w normalnej terapii kataru czy przeziębienia. Z projektu rozporządzenia wynika, że przy utrzymaniu przez producenta obecnych dawek większość opakowań dostępnych dzisiaj w aptekach pozostanie bez recepty.
Ile jest opakowań, które będą wydawane na receptę?