„Hańba! Pieczętujecie rozbiór Polski!” – krzyczała jedna z osób na sali rozpraw Trybunału Konstytucyjnego, gdy sędzia odczytywał wczoraj orzeczenie. Trybunał uznał, że najważniejszy dokument Unii Europejskiej, czyli traktat lizboński jest zgodny z naszą ustawą zasadniczą.
W ubiegłym roku zaskarżyło go 30 senatorów PiS. Podważali rozszerzone przez traktat lizboński tzw. procedury kładki (art. 48), które mogą służyć do przejmowania przez UE kompetencji państw członkowskich bez konieczności negocjacji.
Reprezentujący senatorów Piotr Andrzejewski podnosił, że zmieniony w Lizbonie traktat dopuszcza przejmowanie przez Unię kolejnych obszarów suwerenności bez uprzedniej zgody Polski wymaganej przez art. 90 Konstytucji RP.
Ale Bohdan Zdziennicki, prezes TK, stwierdził w uzasadnieniu, że zaciąganie międzynarodowych zobowiązań jest potwierdzeniem suwerenności państwa. Odnosząc się do zaskarżonych procedur, Trybunał uznał, że wynikają one z doświadczeń z integracji i jednocześnie gwarantują udział każdego państwa w każdym przypadku przekazywania kompetencji. Najbardziej uproszczona procedura wymaga bowiem jednomyślności 27 krajów i powiadomienia parlamentu krajowego, którego sprzeciw ją blokuje.
Granicą ustępstw są elementy określające tożsamość konstytucyjną Polski, jak zachowanie państwowości, zasady sprawiedliwości społecznej, podstawy ustroju gospodarczego. Ich ukoronowaniem jest preambuła Konstytucji RP, z której wynika zasada zachowania suwerenności w procesie integracji. Gwarancją zachowania konstytucyjności cesji na rzecz UE jest ich kontrola przez TK.