W przyszłym roku podwyżki emerytur i rent będą ponad trzy razy niższe niż w tym. Osoba otrzymująca przeciętne świadczenie (1911 zł) dostanie około 20 zł (w tym roku było to ok. 70 zł). Minimalna emerytura wzrośnie o ok. 8 zł (w tym roku o 30 zł). W efekcie rząd zaoszczędzi ok. 1,5 mld zł. Dlaczego?
Ruchome wskaźniki
Od dziś obowiązuje przyjęte wczoraj przez rząd rozporządzenie w sprawie wysokości zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2014 r. Wyniesie on 20 proc. realnego wzrostu płac, tj. ustawowe minimum. Według rządu ma być równe 0,24 proc.
– Zdecydowaliśmy się na ten poziom ze względu na trudną sytuację w budżecie. Pamiętajmy jednak, że emeryci i renciści mają świadczenia chronione przed inflacją – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz, minister pracy i polityki społecznej.
Zwiększenie to jeden z dwóch składników decydujących o wskaźniku waloryzacji, od którego zależy skala podwyżek dla 9, 4 mln emerytów, rencistów, osób otrzymujących renty socjalne oraz zasiłki i świadczenia przedemerytalne z ZUS, KRUS i systemów ubezpieczeniowych tzw. służb mundurowych. Drugim, ważniejszym, jest średnioroczny wzrost cen za poprzedni rok. GUS poda go dopiero w lutym. W uzasadnieniu do rozporządzenia rząd przewiduje, iż wyniesie on 1,9 proc. Dodając do tego zwiększenie (0,24 proc.) Rada Ministrów szacuje, że łącznie wskaźnik wyniesie 2,14 proc. W takim wypadku na podwyżki kasa państwa musiałaby przeznaczyć prawie 3,6 mld zł.
Podwyżka będzie jednak niższa. Wynika to z rekordowo niskiej inflacji. GUS podał w poniedziałek, że w czerwcu ceny były zaledwie o 0,2 proc. wyższe niż przed rokiem. Poinformował także, że w I półroczu wzrosły tylko o 0,9 proc. w porównaniu z takim samym okresem roku ubiegłego. W tej sytuacji nie ma prawie szans, aby wskaźnik inflacji wyniósł 1,9 proc., jak szacuje rząd. Według ekonomistów inflacja wyniesie ok. 1 proc.