– Jesteśmy regionem, który nie ma dużo zakładów produkcyjnych, gospodarka opiera się na branży turystycznej i usługowej, a one w maju jeszcze nie ruszyły na dobre – mówi Marcin Kamiński, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Piszu. – Nie było ofert pracy sezonowej, więc i mniej osób podjęło zatrudnienie.
Opóźniony sezon
W powiecie piskim stopa bezrobocia sięgnęła w maju 14,2 proc. i była o 2,4 pkt proc. wyższa niż w maju zeszłego roku. To jeden z największych rocznych wzrostów w Polsce, a jak wynika z analizy „Rzeczpospolitej", w podobnej sytuacji znalazło się wiele powiatów czy nawet regionów, gdzie turystyka odgrywa dużą rolę w lokalnej gospodarce. Przykładowo w całym województwie warmińsko-mazurskim stopa bezrobocia wzrosła w ciągu roku o 1,2 pkt, czyli dwa razy bardziej niż średnio w kraju. Podobnie w woj. zachodniopomorskim – wzrost o 1,1 pkt proc. Na drugim biegunie jest choćby Mazowsze, gdzie wzrost wyniósł 0,3 pkt proc.
Czytaj także: Firmy przestają planować zwolnienia
– Od wielu lat bezrobocie maleje, począwszy od kwietnia, czyli wraz ze startem sezonu turystycznego, tym razem było jednak inaczej – mówi Anna Skass, dyrektor PUP w Giżycku (wzrost stopy bezrobocia o 3,4 pkt proc. w ciągu roku). – Pensjonaty, hotele, restauracje i inne punkty usługowe zaczęły otwierać się z dużym opóźnieniem, a i to w niepełnym wymiarze. W efekcie mniej osób podejmuje prace, a stopa bezrobocia rośnie. Kwiecień i maj był pod tym względem przerażający, ofert pracy było tyle, co kot napłakał. W czerwcu jest lepiej, pojawili się turyści, ale nie sądzę, by sytuacja wróciła do stanu sprzed pandemii – zaznacza dyr. Skass.