Basil Kerski: Historia może się powtórzyć

Obawiam się, iż to motywy czysto polityczne skłoniły Piotra Dudę do decyzji o zerwaniu z ECS – mówi Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.

Aktualizacja: 13.02.2019 20:19 Publikacja: 13.02.2019 19:09

Basil Kerski: Historia może się powtórzyć

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

„No pasarán!" (Nie przejdą!) – tym hasłem z czasów hiszpańskiej wojny domowej oznajmił pan niedawno, że Centrum nie przyjmie propozycji ministra Glińskiego. Pańska wypowiedź, choć stanowcza, odbiegała jednak tonem od ostrych, politycznych głosów przedstawicieli Rady ECS.

Powiedziałem wtedy: nie występujemy przeciwko komuś, bronimy zasad.

Więc jakich zasad pan broni?

Zostały one przyjęte w umowie z 2007 r., powołującej do życia ECS. Statut Centrum, który jest owocem zgody kilku stron – politycznych, samorządowych i obywatelskich – mówi wyraźnie o duchu pluralizmu, w którym konstruowana ma być wystawa stała oraz program Centrum. A odpowiedzialnym za realizację tego programu czyni dyrektora. I takie ustalenia podpisał wtedy między innymi rząd Jarosława Kaczyńskiego. W imię czego mamy teraz tę odpowiedzialność rozbijać? Bo tym właśnie byłoby utworzenie odrębnego działu im. Anny Walentynowicz pod kontrolą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Anna Walentynowicz nie była ważna?

Absolutnie z prawdą mija się zarzut, że nie eksponujemy tej bohaterki polskiego Sierpnia 1980. Przecież jednym z głównych eksponatów jest suwnica, przy której pracowała, a twarz Anny Walentynowicz, obok twarzy Lecha Wałęsy, jest głównym akcentem dużego fotogramu, dokumentującego tamten historyczny strajk i historyczne porozumienie.

Dodam jeszcze, że nie dalej jak w 2017 r., razem z ministrem Jarosławem Sellinem i Piotrem Dudą, szefem Solidarności, zobowiązaliśmy się do wspólnego utrzymania Sali BHP, w której podpisano porozumienia sierpniowe. Mogę śmiało powiedzieć że pluralizm, którego wymaga od nas ministerstwo, już jest tutaj, na historycznym terenie Stoczni, realizowany dzięki otwarciu i zaangażowaniu ECS. I nie ma powodu, by ten stan rzeczy zmieniać.

Zmiany już jednak nastąpiły. NSZZ Solidarność wycofała swoich przedstawicieli z grona Rady ECS. Przewodniczący Duda zarzuca wam upolitycznienie.

Szkoda że tak się stało, tym bardziej że przez cały dotychczasowy okres współpraca ECS ze związkiem układała się dobrze i w duchu partnerstwa. Zastanawiam się, skąd wziął się ten nagły odwrót, tym dziwniejszy, że wyrażający się rezygnacją ze wspólnego zabezpieczenia dziedzictwa kolebki Solidarności. Obawiam się, iż to nie wspomniane wyżej zasady, lecz motywy czysto polityczne skłoniły Piotra Dudę do takiej decyzji. I nie jest to bynajmniej działanie w duchu pluralizmu. A przecież Solidarność 1980 r., na której spuściznę powołuje się NSZZ, była ruchem wewnętrznie różnorodnym! Tę różnorodność wyraźnie zaakcentowano chociażby jesienią 1981 r. w hali Olivii, podczas pierwszego zjazdu związkowego. W tej różnorodności była też jej siła, która pozwoliła Solidarności na skuteczne przeciwstawienie się totalitarnej władzy.

Ale niektórzy politycy dzisiaj tego nie rozumieją. Dla nich siła może wyrażać się tylko w jednolitym, homogenicznym stanowisku. A jeśli chodzi o zarzut upolitycznienia – proszę samemu spojrzeć na naszą ekspozycję.

Czy jednak przez pięć lat jej funkcjonowania nie dokonaliście żadnych większych zmian?

Ależ oczywiście! Tyle że zmiany te nie dotyczą zasadniczych wartości. Skupiamy się raczej na poszerzaniu możliwości dotarcia do sfery zmysłów odbiorcy. Na tej zasadzie pozyskaliśmy marynarkę Adama Gotnera, robotnika z Gdyni, 17 grudnia 1970 r. ciężko zranionego na wiadukcie przy stoczni. Dziś każdy może obejrzeć dziury w rękawie i na ramieniu, pozostałe po sześciu kulach. Niedawno zdobyliśmy zdjęcia, zrobione z górnego piętra bloku stojącego tuż przy historycznej bramie numer 2. Widać na nich tyralierę żołnierzy, gotujących się do ataku na stocznię, i strzelca, który przed chwilą oddał serię z karabinu maszynowego. Takie obrazy mówią ludziom więcej niż niejedna naukowa rozprawa.

Dostaliśmy też z Włoch replikę papamobile, którego Jan Paweł II używał w 1981 r., aż do chwili zamachu. Stoi na wyeksponowanym miejscu wystawy, opowiadającym o pierwszej pielgrzymce świętego papieża do Polski, w 1979 r. Jak ma się to do twierdzenia, że przedstawiając proces sierpniowej przemiany, przemilczamy rolę Kościoła?

Dlaczego właśnie w hallu Centrum Gdańsk urządził ostatnie pożegnanie prezydenta Adamowicza?

To była decyzja rodziny, życzącej sobie, aby tego obywatela Gdańska pożegnała wspólnota obywateli miasta. A ECS, w którego statut z 2007 r. wpisana jest rola instytucji wspierającej rozwój społeczeństwa obywatelskiego, stanowi właśnie naturalną przestrzeń wszelkich wspólnotowych inicjatyw. Prezydent Paweł Adamowicz był osobą wielce dla ECS zasłużoną. To on, już pod koniec lat 90., miał pomysł utworzenia takiej instytucji, która miała zapewnić „Solidarności" ważne miejsce w pamięci wszystkich Europejczyków. Adamowicz z determinacją realizował ten pomysł przez wiele lat. I jeśli dzisiaj ECS wygląda tak, jak wygląda, stało się to w dużej mierze dzięki jego osobistym, odważnym decyzjom.

Jestem przekonany, że tę jego odwagę tylko wzmacniały ataki, które dotykały go z różnych stron. Oraz izolacja po decyzji o niezależnym kandydowaniu na prezydenta Gdańska, także ze strony jego własnej partii. Ta izolacja rozciągała się także na jego najbliższych współpracowników. Przypomnę, że PO usunęła ze swych szeregów także dwójkę jego zastępców, Aleksandrę Dulkiewicz i Piotra Grzelaka. Ale sam widziałem, jak wielką satysfakcję przyniósł mu wynik wyborów. Był dumny i szczęśliwy, że gdańszczanie poparli jego odważną politykę miejską, której głównym celem było budowanie miasta kulturowo otwartego, tolerancyjnego. Na tych fundamentach budował dobrobyt Gdańska.

Czy sam się zmienił?

Miałem możność obserwować pewną drogę, jaką przeszedł. Z wiekiem rósł poziom jego tolerancji. Jako prezydent miasta umiał bronić swoich decyzji, upierając się, że polityk po wyborach reprezentuje wszystkich, a nie tylko tych, którzy go wybrali. Był głęboko wierzącym katolikiem, widział każdego człowieka jako wyraz Boga i w tym duchu działał na rzecz równouprawnienia i integracji wszelkich mniejszości. Uważał, że dla każdego jest miejsce w społeczności Gdańska. Kochał to miasto i dbał o jego harmonię. Dlatego w kolejce do jego trumy w ECS czy do grobu w bazylice Mariackiej stali i stają dziś bardzo różni obywatele – także ci, którzy go nie wybierali, a nawet krytykowali za życia.

Czy odruch wspólnoty, który obudziła tamta śmierć, zadecydował o bezprecedensowym jak na Polskę wydarzeniu? Oto sami gdańszczanie, w 24 godzin, zbierają brakujące trzy miliony, których nie dał ECS minister.

Tak, ale jest w tym chyba coś więcej. Proszę się obejrzeć, tuż obok naszego stolika stoją tekturowe tablice z hasłem: „Ponad podziałami". Złożyła go u mnie młodzież gdańskich liceów, która pod tym hasłem urządziła przemarsz ulicami miasta. Poszli sami, nikt ich nie zaganiał. Nieśli też przez Gdańsk, do ECS, inne tablice: „21 postulatów na XXI wiek" – z oczywistą aluzją do 21 postulatów sierpniowych. Postulat numer jeden: „Apelujemy o podwyższenie poziomu debaty publicznej". Numer 21: „Nic o nas bez nas!". Wierzę, chcę wierzyć, że to budzi się nowy Gdańsk. Z tego miasta wyszedł już kilka razy w historii Polski impuls wolności. Ta historia może się powtórzyć.

Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem PiS w wyborach. Rzecznik PiS: Decyzja nie zapadła
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?