Ależ oczywiście! Tyle że zmiany te nie dotyczą zasadniczych wartości. Skupiamy się raczej na poszerzaniu możliwości dotarcia do sfery zmysłów odbiorcy. Na tej zasadzie pozyskaliśmy marynarkę Adama Gotnera, robotnika z Gdyni, 17 grudnia 1970 r. ciężko zranionego na wiadukcie przy stoczni. Dziś każdy może obejrzeć dziury w rękawie i na ramieniu, pozostałe po sześciu kulach. Niedawno zdobyliśmy zdjęcia, zrobione z górnego piętra bloku stojącego tuż przy historycznej bramie numer 2. Widać na nich tyralierę żołnierzy, gotujących się do ataku na stocznię, i strzelca, który przed chwilą oddał serię z karabinu maszynowego. Takie obrazy mówią ludziom więcej niż niejedna naukowa rozprawa.
Dostaliśmy też z Włoch replikę papamobile, którego Jan Paweł II używał w 1981 r., aż do chwili zamachu. Stoi na wyeksponowanym miejscu wystawy, opowiadającym o pierwszej pielgrzymce świętego papieża do Polski, w 1979 r. Jak ma się to do twierdzenia, że przedstawiając proces sierpniowej przemiany, przemilczamy rolę Kościoła?
Dlaczego właśnie w hallu Centrum Gdańsk urządził ostatnie pożegnanie prezydenta Adamowicza?
To była decyzja rodziny, życzącej sobie, aby tego obywatela Gdańska pożegnała wspólnota obywateli miasta. A ECS, w którego statut z 2007 r. wpisana jest rola instytucji wspierającej rozwój społeczeństwa obywatelskiego, stanowi właśnie naturalną przestrzeń wszelkich wspólnotowych inicjatyw. Prezydent Paweł Adamowicz był osobą wielce dla ECS zasłużoną. To on, już pod koniec lat 90., miał pomysł utworzenia takiej instytucji, która miała zapewnić „Solidarności" ważne miejsce w pamięci wszystkich Europejczyków. Adamowicz z determinacją realizował ten pomysł przez wiele lat. I jeśli dzisiaj ECS wygląda tak, jak wygląda, stało się to w dużej mierze dzięki jego osobistym, odważnym decyzjom.
Jestem przekonany, że tę jego odwagę tylko wzmacniały ataki, które dotykały go z różnych stron. Oraz izolacja po decyzji o niezależnym kandydowaniu na prezydenta Gdańska, także ze strony jego własnej partii. Ta izolacja rozciągała się także na jego najbliższych współpracowników. Przypomnę, że PO usunęła ze swych szeregów także dwójkę jego zastępców, Aleksandrę Dulkiewicz i Piotra Grzelaka. Ale sam widziałem, jak wielką satysfakcję przyniósł mu wynik wyborów. Był dumny i szczęśliwy, że gdańszczanie poparli jego odważną politykę miejską, której głównym celem było budowanie miasta kulturowo otwartego, tolerancyjnego. Na tych fundamentach budował dobrobyt Gdańska.
Czy sam się zmienił?