Możliwe, że zajrzy pan do umowy i powie: „nie powierzę panu misji tworzenia rządu”?
Nie. Ale dobrze by było, żebym tę umowę zobaczył. Skądinąd nasza konstytucja wyraźnie przewiduje też drugi etap powoływania rządu – przez parlament. Mówiąc krótko: przewiduje konflikt między prezydentem a parlamentem o to, kto ma być premierem, i stawia w tej sprawie na parlament. Ale nie podjąłem jeszcze decyzji, jak postąpię.
Kiedy złoży pan gratulacje Tuskowi z powodu wygranych wyborów?
Nie pamiętam, żeby prezydent Kwaśniewski składał gratulacje Jarosławowi Kaczyńskiemu. Poza tym są pewne formy grzecznościowe, których winny dotrzymywać obie strony. Ja mam cały zestaw wypowiedzi Tuska, które są po prostu obelżywe wobec mnie.
Tusk powinien najpierw przeprosić?
Nie mówię, co ma zrobić. Jeśli ma zostać szefem rządu Rzeczypospolitej, to sam powinien wiedzieć.
Może Donald Tusk powinien się zgłosić do prezydenta i powiedzieć: „chcę być premierem, proszę mnie desygnować”?
W moim imieniu minister Maciej Łopiński zapraszał Donalda Tuska na spotkanie. On odmówił prezydentowi Rzeczypospolitej. Tyle. Po tylu agresywnych słowach, które padły pod moim adresem, trudno dziś oczekiwać, by moje relacje z Donaldem Tuskiem wykraczały ponad to, co dyktuje konstytucja.
Podpisze pan ustawę o podatku liniowym albo o zmianie ustawy o CBA?
Nie.
Spodziewa się pan, że koalicja PO – PSL będzie tworzyła takie prawo, które będzie pan nieustannie wetował?
Mam nadzieję, że będę używał weta rzadko – tylko wtedy, gdy uznam, że muszę to uczynić ze względu na interes państwa.
Nie ma szans na udaną współpracę pana prezydenta z koalicją PO – PSL?
Ja w tej chwili niczego nie przesądzam. Gdyby to ode mnie zależało, to dla mnie najlepszą koalicją dla Polski, mającą większość pozwalającą zmienić konstytucję, byłaby koalicja PO – PiS. Z uwzględnieniem tego, że te wybory wygrała Platforma.
Dopuszcza pan jeszcze powstanie PO – PiS?
W tej chwili to niezmiernie trudne.
Jak sobie pan teraz wyobraża prowadzenie polityki zagranicznej? Dotąd to prezydent jeździł na szczyty UE, teraz Jacek Saryusz-Wolski – jeden z kandydatów PO na szefa MSZ – oświadczył, że będzie jeździł na nie premier. Pojedzie już 13 grudnia do Brukseli.
To kwestia umowy między prezydentem a premierem, ponieważ to sfera kondominum. To wynika z konstytucji. Natomiast ja uważam – inaczej niż PO – że w sprawie traktatu konstytucyjnego zrobiliśmy wszystko, co było można. Szczególnie niepokoją mnie też zamiary PO odejścia od oporu w sprawie Karty praw podstawowych. Ona niesie dwa typy zagrożeń: dla tożsamości narodowej i własności poniemieckiej w Polsce.
Pana zdaniem Tusk powinien się z panem skonsultować, ustalić, kto jedzie na szczyt?
Bez wątpienia jest to sfera, w której będę się musiał spotykać z Donaldem Tuskiem i ten swój konstytucyjny obowiązek będę wykonywał.
Czyli 13 grudnia wybiera się pan na szczyt UE?
Nie odpowiem na razie. Mogę tylko dodać, że z Rumunii, często Litwy, czasami Czech przyjeżdża nierzadko i prezydent, i premier. Choć nie uważam tego za dobry przykład. Nie wykluczam, że wcześniej zwołam Radę Gabinetową w sprawie traktatu europejskiego, bo to jest sprawa istotna. Państwo, które by się wycofało z zawartej umowy, po prostu się ośmiesza.
Często zamierza pan zwoływać Rady Gabinetowe?
Zwołuje się je w ważnych sprawach i są rzeczą normalną. Przez ostatnie 15 miesięcy nie zwoływałem Rad z powodu bieżących spraw i podziału obowiązków między prezydentem a premierem.
Może powinniśmy, wraz z prasą zagraniczną i politykami w wielu stolicach, cieszyć się ze spodziewanych zmian w polityce zagranicznej?
Akurat z tego nie należy się cieszyć. Ta radość w niektórych stolicach nie przyniesie Polsce nic dobrego.
Rosja zapowiada rychły koniec wojny o mięso.
Tak… Rosja też zapowiada, że tarcza antyrakietowa to jak kryzys kubański. W okresach kohabitacji Kwaśniewskiego z rządem AWS Kancelaria Prezydenta była urzędem konkurującym z Kancelarią Premiera…
Nie chodzi o to, by konkurować, tylko o to, aby obydwa organy mogły wykonywać konstytucyjne obowiązki z pożytkiem dla kraju. Mam nadzieję, że retoryka polityczna PO ulegnie złagodzeniu. I tyle. Prezydent ma 30 różnych prerogatyw. Niektóre rzeczy bez jego zgody nie mogą mieć miejsca, jak choćby mianowanie czy odwołanie ambasadora, mianowanie generała Wojska Polskiego czy podporucznika. To dotyczy też policji i innych służb. Prezydent ma prawo weta. W stosunku do ustaw prezydent może kierować sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Ja z tych uprawnień zamierzam korzystać zgodnie z moim rozumieniem interesu państwa.
Będzie pan korzystał z inicjatywy ustawodawczej prezydenta?
Oczywiście, jeszcze w tym roku złożę kilka planowanych wcześniej projektów ustaw: o bezpieczeństwie, obywatelstwie, kilka innych. Prawdopodobnie pojawią się też nowe projekty.
Jakie zachowanie w opozycji będzie prezydent doradzał PiS?
Nie powinno powielać skrajnych zachowań opozycyjnych PO. Bo ona była opozycją niezwykle agresywną – znakomicie uchwycił to ostatnio ksiądz prymas. Oczywiście PiS czasami odpowiadało. Przy czym Platforma wiedziała, że sobie może na to pozwolić, a PiS było za to miażdżone przez media.
Jeszcze sprawa raportu WSI. Odtajni pan jego drugą część?
Zobaczymy, co z tym będzie. Dla mnie jest jedna rzecz istotna: każda informacja musi mieć pokrycie w faktach. Musi być możliwa do udowodnienia. Inne, nawet jeśli w całości dajemy im wiarę, nie mają znaczenia.