– Myślę, że w zależności od sposobu prowadzenia walki ta obrona mogłaby być prowadzona przez tydzień lub dwa, przy dzisiejszym poziomie zapasów – mówił szef BBN, gen. Dariusz Łukowski, w rozmowie z Polsat News, pytany o to, jak długo, przy posiadanych zapasach – przede wszystkim amunicji – mogłaby bronić się Polska. O te słowa, na konferencji prasowej, pytany był kandydat na prezydenta.
Szymon Hołownia: Planujemy budowę kilku fabryk amunicji
– Ja bym uważał na miejscu gen. Łukowskiego z takimi komentarzami i uwagami. Nie wiem, po co to mówi – żeby straszyć ludzi? – pytał Hołownia.
Marszałek Sejmu dodał, że obecna koalicja rządząca „odziedziczyła nieprostą sytuację”, jeśli chodzi o zapasy amunicji. – Kontrakty z 2017 r., które PiS zawierał, to było 23 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej. To są dwa dni strzelania na Ukrainie – podkreślił. – To my uchwaliliśmy ustawę o zwiększeniu potencjału fabryk amunicji. My teraz musimy produkować setki tysięcy sztuk amunicji, głównie artyleryjskiej. Te zdolności są radykalnie zwiększane – dodał, przyznając jednocześnie, że większe kontrakty na zakup amunicji zaczął zawierać już rząd Mateusza Morawieckiego.
Czytaj więcej
Tarcza Wschód będzie jednym z priorytetów unijnej obrony – zdecydowała Bruksela. UE się zbroi i p...
– Kupujemy, gdzie możemy, kupujemy linie produkcyjne. Planujemy budowę kilku fabryk amunicji – podkreślił Hołownia. Jak dodał, konieczne jest „zrestartowanie oddziału Mesko”, tak aby spółka ta produkowała proch. – Naszym problemem jest brak prochu, który musi być u nas produkowany – wyjaśnił.