Jak pan ocenia pierwsze dni Andrzeja Dudy?
Niewiele można jeszcze powiedzieć. Prezydent Duda wyraźnie popiera partię Kaczyńskiego wwyborach parlamentarnych. Nie widzę w tym niczego dziwnego. Gdyby wybory prezydenckie wygrał Bronisław Komorowski, to dzisiaj również objeżdżałby kraj, wspierając kampanię PO. Prezydent Aleksander Kwaśniewski również wspierał SLD, chociaż nie tak mocno, jakbyśmy chcieli. Nie bądźmy hipokrytami. Andrzej Duda nie zapomni, z jakiej partii się wywodzi.
Podoba się panu agenda podróży zagranicznych prezydenta?
Jestem zaskoczony, że nie wybiera się do Brukseli. Prezydent Polski wysyła zły sygnał w świat. Prawdopodobnie to wynik uprzedzeń PiS względem Unii Europejskiej. Prezydent Duda potwierdza wizerunek Polski jako kraju eurosceptycznego.
Były europarlamentarzysta jest uprzedzony do UE?
Janusz Korwin-Mikke też jest europarlamentarzystą. To nie ma znaczenia, że prezydent Duda był eurodeputowanym. Wywodzi się z eurosceptycznego ugrupowania, które nie chce pogłębionej integracji europejskiej.
Paweł Kukiz i Jarosław Kaczyński chcą zmienić konstytucję. Również prezydent mówi o potrzebie napisania jej od nowa.
Jak sądzę, PiS nie będzie miał większości konstytucyjnej, nawet jeśli Kukizowi udałoby się wejść do Sejmu, co jest coraz mniej możliwe. Kukiz może nie przekroczyć progu wyborczego, a PiS wcale nie musi wygrać wyborów. Dzisiaj ma większe szanse od PO, ale mamy jeszcze dwa miesiące do wyborów. W tym czasie na pewno wzrosną notowania Zjednoczonej Lewicy.
A pan uważa, że konstytucję trzeba poprawiać?
Projekt konstytucji PiS to wycofanie Polski z systemu demokracji liberalnej. PiS chce zawieszenia trójpodziału władz, sądownictwo ma przestać być niezawisłe, a prezydent przejmuje nie tylko pełnię władzy nad rządem, ale i nad parlamentem. Gdyby kiedyś doszło do poważnej debaty nad zmianą konstytucji, to można się zastanowić nad kilkoma zmianami.
Jakimi?
Powinny ulec zmianie relacje rządu z prezydentem. Uważam, że najlepszy dla Polski byłby system kanclerski. Rząd i parlament powinni mieć jeszcze większe uprawnienia niż obecnie, a prezydent nie powinien być wybierany w wyborach powszechnych, tylko przez Zgromadzenie Narodowe.
Rola Jarosława Kaczyńskiego wydaje się być coraz mniejsza.
Pan żartuje? Jeśli PiS wygra wybory, to Jarosław Kaczyński będzie premierem.
Beata Szydło jest kandydatką.
PiS z Kaczyńskim jako kandydatem nie wygrałoby wyborów. Kaczyński nie zrezygnuje z premierostwa. PiS wymyśli jakiś pomysł, dla którego Szydło będzie musiała zrezygnować. Może zostanie marszałkiem Sejmu. Po wyborach parlamentarnych pan prezydent i pan prezes Kaczyński powiedzą, że trzeba wybrać sprawdzony model, który funkcjonuje we wszystkich demokracjach parlamentarnych, i premierem powinien zostać szef zwycięskiego ugrupowania. Jeśli Kaczyński dostanie misję stworzenia rządu, to będę to uważał za prawidłowe i naturalne. Wizja sterowania Beatą Szydło z tylnego siedzenia przez Kaczyńskiego byłaby powtórką z rządów AWS i relacji Jerzy Buzek – Marian Krzaklewski. Był już premier Rokita z Krakowa, a teraz jest premier Szydło.
Jarosław Kaczyński publicznie powiedział, że umówił się z Beatą Szydło na pełną kadencję sprawowania urzędu premiera.
Jarosław Kaczyński mówił w przeszłości wiele rzeczy, którym później zaprzeczył. Miało nie być koalicji z Samoobroną i LPR. Prezes Kaczyński miał nie zostać premierem, jeśli jego brat będzie prezydentem. Prezes Kaczyński był kandydatem PiS na premiera, a po wyborach prezydenckich nagle przestał. Jarosław Kaczyński zmiennym jest. Oprócz jednego. Nigdy nie zrezygnuje z pełni władzy. Powtórzę: jeśli PiS wygra jesienią wybory, to prędzej czy później Jarosław Kaczyński będzie premierem.
Powinno dojść do debaty szefów partii PiS i PO?
Oczywiście, ale nie tylko ich. Liderzy największych ugrupowań powinni debatować przed wyborami. Również „jedynki” warszawskie i „jedynki” innych okręgów powinny stanąć do debaty.