Rzeczpospolita: Od wielu lat jako prawnik zajmuje się pan sprawami z szeroko pojętej sfery styku państwa, aktywistów oraz osób broniących praw człowieka, działających głównie w ramach trzeciego sektora. Czy w ciągu ostatniego roku, po zmianie władzy, zaobserwował pan w swojej praktyce lub działalności jakieś istotne zmiany? Jak wygląda obecna sytuacja z pana perspektywy?
Mec. Radosław Baszuk: Widzę, że liczba takich spraw znacząco się zmniejszyła. To zrozumiałe. W dużej mierze kończymy teraz sprawy, które zostały zainicjowane jeszcze przed 15 października ubiegłego roku, choć nadal trwają i dotyczą wielu osób. Sam mam rozprawę w styczniu, dotyczącą zarzutu rzekomego utrudniania przebiegu innego zgromadzenia. Oczywiście naturalne jest, że ilość takich spraw stopniowo maleje, bo czas płynie. Jednak pojawiają się nowe, również po tym, kiedy nastąpiły zmiany w rządzie i prokuraturze. W maju tego roku prokuratura skierowała do sądu – dokładnie do sądu rejonowego w Bielsku-Białej, wydziału zamiejscowego w Hajnówce – akt oskarżenia w sprawie, która moim zdaniem nigdy nie powinna tam trafić. Dotyczy zarzutów wobec osób, które nakarmiły, napoiły i zapewniły suchą odzież migrantom na granicy białorusko-polskiej, już po polskiej stronie. Następnie te osoby podwiozły migrantów kilkanaście kilometrów. I to wszystko – tylko tyle, jeśli chodzi o fakty. Zarzut został sformułowany jako przestępstwo polegające na udzieleniu pomocy cudzoziemcom w nielegalnym pobycie na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej, rzekomo w celu osiągnięcia korzyści przez tych cudzoziemców. Moim zdaniem ten przepis kodeksu karnego nie powinien znaleźć zastosowania w opisanej sytuacji, a to nie pierwszy raz. Podobne akty oskarżenia kierowane były do sądów przed wyborami.
Można powiedzieć, że mamy do czynienia z różnymi kategoriami spraw – na przykład demonstracje i cała otoczka spraw wokół nich. Są również sprawy związane z granicą. Czy to, o czym pan mówi, można określić jako pewnego rodzaju rozczarowanie z pana punktu widzenia?
Czy rozczarowanie? Nie nazwałbym tego wprost rozczarowaniem, dostrzegam zmianę. Nie powiem przecież, że rząd Donalda Tuska w zakresie represyjności działań wobec obywateli ściga się z rządem Mateusza Morawieckiego – takiej tezy na pewno bym nie postawił. Myślę jednak, że oczekiwania wobec tych, którzy mieli przejąć władzę po wyborach 15 października, mogły być zbyt wysokie. Nie można przymykać oczu na negatywne sygnały. Największy kryzys w zakresie praw człowieka widzę na granicy. To właśnie tam sytuacja budzi największe obawy o respektowanie podstawowych praw człowieka. Od Usnarza Górnego po obecne wydarzenia, działania i zaangażowanie organizacji pozarządowych i aktywistów były konsekwentne i to właśnie w tym obszarze rozczarowanie jest największe. Wynika ono z narracji rządzących, która w moim przekonaniu jest w dużej mierze dehumanizująca, co stanowi bardzo niepokojący sygnał. Niestety, za taką narracją idą również konkretne działania legislacyjne, które budzą poważne zastrzeżenia i powinny być analizowane z dużą uwagą.
Czytaj więcej
- To bydło, które było ściągane po to, żeby forsować nasze granice (...) musi po prostu wiedzieć, że nie będzie bezkarne – powiedział w Polsat News wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL), odnosząc się do migrantów, którzy próbowali nielegalnie dostać się do Polski z terenu Białorusi.