– Nie zważając na powolne tempo posuwania się (na froncie), Rosja ma więcej sposobów nacisku wojskowo-politycznego i przewagę na polu walki. W tej bitwie na wyniszczenie przewaga jest po rosyjskiej stronie – uważa Iwan Timofiejew z moskiewskiego think tanku Rosyjska Rada ds. Międzynarodowych.
Prezydent Wołodymyr Zełenski mówi wprost, że „Rosja gra na czas, a rosyjska armia szykuje się do ataku na ukraińskie obwody: charkowski, sumski i zaporoski”. Możliwość uderzenia gdzieś na wschodniej granicy Ukrainy potwierdzają wojskowi eksperci z Kijowa.
Czy Rosja ruszy do ataku na swojej granicy
– Obecnie zagrożenie sumskiego i charkowskiego jest logiczne na tle odwrotu naszych wojsk z ich obwodu kurskiego. Rosja zebrała tam zgrupowanie liczące do 70 tys. żołnierzy, w tym do 10 tys. Koreańczyków z Północy – mówi Jewhen Dykij.
– Czy mają te 70-tysięczne zgrupowanie podzielić na kawałki i rzucać częściami do ataku na innych odcinkach frontu? Czy odwrotnie, spróbować ścigać nasze oddziały rozwijając natarcie i posuwać się dalej? Sądząc ze wszystkiego, rosyjskie dowództwo wybrało właśnie to ostatnie rozwiązanie. Z wojskowego punktu widzenia mają rację – dodaje.
Czytaj więcej
Najnowsze propozycje Władimira Putina pokazują, w jak bardzo zakłamanej rzeczywistości żyje. Po t...