– To historyczne wydarzenie. Rosja traci swoje rynki, zaczyna ponosić straty – ogłosił ukraiński minister energetyki Herman Hałuszczenko.
Kijów od kilku miesięcy konsekwentnie odmawiał przedłużenia pięcioletniej umowy z 2019 roku o tranzycie rosyjskiego gazu systemem swoich rurociągów. Przesył surowca na zachód trwał bowiem cały czas mimo wybuchu wojny i walk trwających nawet w pobliżu gazociągów.
Jednocześnie z dniem 1 stycznia Gazprom przestał dostarczać gaz do Mołdawii.
Rosyjski koncern twierdzi, że Kiszyniów winien jest mu ponad 700 mln dol. niezapłaconego długu za wcześniejsze dostawy. Mołdawianie przyznają się jedynie do ok. 1/100 zaległości, twierdząc, że pozostała suma to surowiec dostarczony przez Rosjan separatystom w Naddniestrzu bez kontroli centralnych władz Mołdawii. Nie wiadomo więc, ile gazu naprawdę dostali na lewym brzegu Dniestru i co z nim zrobili.
Rosyjscy żołnierze marzną, bo prezydent Putin prowadzi strategiczną grę
– Już dwa lata Mołdawia nie kupuje wprost rosyjskiego gazu, ale zaopatruje się w niego u europejskich traderów. Ale po przerwaniu tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę w kraju mogą się zacząć problemy z dostawą prądu: 70 proc. potrzebnej energii importujemy – wyjaśnia mołdawski analityk rynku energii Siergiej Tofilat.