Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła sierpniową uchwałę PKW odrzucającą sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z ostatnich wyborów parlamentarnych.
PKW w sierpniu podjęła decyzję, na mocy której PiS stracił 57,6 mln zł
PKW zakwestionowała w sprawozdaniu PiS wydatki na kwotę 3,6 mln zł - chodziło m.in. o pieniądze przeznaczone na pikniki MON w Zawichoście i Uniejowie, przeznaczenie środków z Rządowego Centrum Legislacji na kampanię wyborczą Krzysztofa Szczuckiego, wówczas jej szefa (po wyborach został posłem) i spot ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, dotyczący zmian w Kodeksie karnym (na który wydano 2,6 mln zł). Na mocy decyzji PKW z sierpnia PiS utracił 57,6 mln zł w związku z koniecznością zwrotu zakwestionowanej kwoty, pomniejszeniem zwrotu kosztów kampanii wyborczej o 10,8 mln zł (trzykrotność kwoty zakwestionowanej w sprawozdaniu) oraz pomniejszeniem subwencji przyznawanej co roku z budżetu również o 10,8 mln zł.
Czytaj więcej
Jeżeli członek PKW Ryszard Kalisz nadal będzie kontynuował medialne wystąpienia w stylu „a z wyborami prezydenckimi to różnie może być”, może skutecznie obniżyć ich wiarygodność i przyczynić się do spadku frekwencji wyborczej.
Od decyzji PKW PiS odwołał się do Sądu Najwyższego, a konkretnie do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która m.in. rozstrzyga o ważności wyborów. Status tej Izby jest jednak kwestionowany – Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejski Trybunał Praw Człowieka uznały, że nie jest ona sądem ze względu na wadliwy sposób wyznaczenia członków tej izby. Jest to następstwo reformy KRS przeprowadzonej przez PiS, po której dominujący wpływ na obsadzenie KRS zyskał parlament, a więc większość rządząca. Od tego czasu KRS określa się mianem neoKRS, a sędziów wyznaczanych na stanowiska decyzją tak uformowanej KRS - neosędziami.
W związku z tymi wątpliwościami dotyczącymi statusu Izby PKW zawiesiła obrady, na których miała zająć się orzeczeniem Izby Sądu Najwyższego do czasu wyjaśnienia statusu tej izby. Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak, który był przeciw zawieszeniu obrad ostrzegł, że konsekwencją działań PKW może być niemożność przeprowadzenia wyborów prezydenckich w 2025 roku. - Na każdą odmowę zarejestrowania kandydata czy uchwały, które wydaje PKW, służy skarga do SN. Gdybyśmy konsekwentnie przyjęli, że to orzeczenie nieistniejące, to możemy stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że żadne wybory w przyszłym roku się nie odbędą - mówił.