Zawieszenie przez Państwową Komisję Wyborczą rozstrzygnięcia losów uchwały odrzucającej sprawozdanie finansowe PiS może doprowadzić Polskę do znacznie poważniejszego kryzysu niż problemy finansowe największej partii opozycyjnej. Tarapaty, w które wpadła partia Jarosława Kaczyńskiego, są bowiem konsekwencją pazerności polityków tej partii, braku umiaru w korzystaniu ze środków publicznych przy okazji kampanii wyborczej, braku przyzwoitości, a niekiedy też zwykłego łamania prawa.
Wybory mają sens tylko wtedy, gdy wyborcy wierzą, że są uczciwe
Ale konsekwencje obecnego zamieszania mogą doprowadzić do poważnego kryzysu konstytucyjnego. Tak samo jak w 2020 r. alarmowaliśmy na tych łamach, że przeprowadzenie tzw. wyborów kopertowych może zachwiać wiarą obywateli w to, że to ostatecznie głos wyborców rozstrzyga o tym, kto jest głową państwa, tak też i dzisiaj należy ostrzec, że jesteśmy na prostej drodze do instytucjonalnego pata, który może podważyć zaufanie do procesu wyborczego w zbliżającej się elekcji.
Największą wartością w demokracji jest przekonanie obywateli, że proces wyborczy jest uczciwy. Że to ostatecznie wola suwerena decyduje, kto zostaje wójtem, radnym, posłem, senatorem, a w tym przypadku prezydentem RP. Jednym z gwarantów tego zaufania jest istnienie maksymalnie bezstronnej instytucji odwoławczej, do której obywatele mogą się udać ze skargami na proces wyborczy, co w przypadku wyboru głowy państwa gwarantuje art. 129 konstytucji.
Zmiany wprowadzone przez PiS sprawiły, że o ważności wyborów ma decydować Izba Kontroli Nadzwyczajnej. Ona jednak – zdaniem wielu prawniczych autorytetów i międzynarodowych sądów – nie jest niezależnym i zgodnym z zasadami praworządności sądem. To jednak oznacza, że na gruncie obecnie obowiązującego prawa nie istnieje instytucja gwarantująca obywatelom opisaną w konstytucji skargę, co może stanowić podstawę do nieuznania wyniku tych wyborów przez stronę, która je przegra – czy to będzie koalicja rządząca, czy też opozycja
Problem w tym, że poniedziałkowe rozstrzygnięcie PKW oznacza, że w Polsce obecnie nie istnieje taka możliwość. Zmiany w prawie wprowadzone przez PiS sprawiły, że o ważności wyborów ma decydować Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. Ona jednak – zdaniem wielu prawniczych autorytetów – nie jest niezależnym i zgodnym z zasadami praworządności sądem. Zdanie to zostało też potwierdzone wyrokami międzynarodowych sądów. Powołując się na tę argumentację członkowie PKW zawiesili rozstrzygnięcie sprawy finansów PiS do ostatecznego rozstrzygnięcia statusu tej izby SN. To jednak oznacza, że na gruncie obecnie obowiązującego prawa nie istnieje instytucja gwarantująca obywatelom skargę opisaną w konstytucji, co może stanowić podstawę do nieuznania wyniku tych wyborów przez stronę, która je przegra – czy to będzie koalicja rządząca, czy też opozycja.