Szef Kontrwywiadu Wojskowego: Musimy brać pod uwagę, że wojna przeniesie się do Polski

Każda poważna służba poważnego państwa ma do tej pory mniej lub bardziej poważne kontakty ze służbami rosyjskimi – mówi gen. Jarosław Stróżyk.

Aktualizacja: 06.12.2024 07:50 Publikacja: 06.12.2024 04:11

Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. bryg. Jarosław Stróżyk

Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. bryg. Jarosław Stróżyk

Foto: PAP/Paweł Supernak

Komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich zorganizowała kilka tygodni temu konferencję prasową. Było głośno, ale… konkretów zabrakło.

W ocenie członków komisji było ich sporo. I to w co najmniej czterech obszarach. Tydzień temu podpisałem zawiadomienie komisji do prokuratora generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie programu „Karkonosze”, czyli wycofania się z zakupu latających tankowców. Wkrótce najprawdopodobniej będą kolejne, m.in. dotyczące likwidacji delegatur Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy współdziałania z firmami w USA, które działały jednocześnie na rzecz podmiotów rosyjskich. To są konkrety.

Tuż po tej konferencji były minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński ripostował, że „dzięki reformie ABW w 2023 r. w kontrwywiadzie służyło ponad dwa razy więcej funkcjonariuszy niż w roku 2015. Postawiliśmy na pracę operacyjną, odchudzając służbę ze stanowisk kierowniczych i logistycznych”.

Jeżeli w danej miejscowości zmniejsza się liczbę funkcjonariuszy o 50 proc. i likwiduje większość, bo dziesięć z piętnastu delegatur regionalnych, to nie sądzę, by mogły się zwiększyć możliwości operacyjne. Kontrwywiad jest potrzebny „w terenie”, ponieważ nie da się wszystkiego realizować z Warszawy. Dlatego obecnie ABW, ale też Służba Kontrwywiadu Wojskowego budują struktury regionalne. To tam jest dzisiaj prawdziwe zagrożenie. Pan Kamiński nie podał żadnych liczb, nie wiem, na jakiej podstawie formułuje swoje wnioski.

Złożył pan zawiadomienie w sprawie byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Można uznać, że poszliście po linii najmniejszego oporu, która jest zarazem najgłośniejsza i od razu upolityczniacie komisję.

W oczywisty sposób komisja zajmuje się działaniami poprzednich rządów i od czegoś musi zacząć. My po prostu badamy rozdźwięk między tym, co się mówiło, a tym, co było w realnych dokumentach. Wszyscy słyszeli, że wzmacniamy Siły Zbrojne, a w praktyce od końca 2015 r. do dziewiątego stycznia 2018 r. nie kupiono nic, a wręcz negowano pewne umowy. Takie są fakty i musi je poznać opinia publiczna.

Czytaj więcej

Antoni Macierewicz odpowie za zdradę dyplomatyczną? Jest doniesienie do prokuratury

Fakty są takie, że w tym czasie podpisano umowy m.in. na armatohaubice Krab, samobieżne moździerze Rak czy samoloty dla VIP. Takich kontraktów było sporo i, co warto podkreślić, część była przygotowana jeszcze w czasie rządów PO–PSL.

Jednocześnie warto podkreślić, że zrywane bądź opóźniane były tak kluczowe projekty jak program obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej Wisła, zakup śmigłowców, którym komisja również się zajmie, czy wspominane już Karkonosze. W styczniu 2024 r. po powrocie do wojska usłyszałem, że brak tankowców to obecnie największa bolączka Sił Powietrznych.

Nie martwi pana, że przez ten rok dalej ich nie zakontraktowano?

Martwi, ale widzę rzeczywiste działania, które zmierzają do rozwiązania tego problemu. Zapewne w naszych realiach politycznych rozliczaniem tego rządu zajmą się już kolejne rządy.

Mówi pan, że najłatwiej jest zajmować się tym, co było niedawno. A czy ta komisja będzie się zajmować oskarżeniami wobec generałów Janusza Noska, Piotr Pytla i pana zastępcy pułkownika Krzysztofa Duszy odnośnie do umowy o współpracy z rosyjską FSB?

Komisja ma tyle nowych tematów, że na tym etapie nie przewiduję zajmowania się tą sprawą. Poprzednia komisja była dosyć monotematyczna i zajmowała się głównie tym tematem. Raport, który sporządzono 29 listopada 2023 r., traktował tylko o tym.

W tym kontekście chcę dodać, że każda poważna służba poważnego państwa ma do tej pory mniej lub bardziej poważne kontakty ze służbami rosyjskimi. Im gorzej politycznie i militarnie, tym bardziej potrzebne jest zachowanie kanałów łączności między państwami, które są wrogami. W naturalny sposób najczęściej to służby specjalne. Tak było wcześniej, tak jest i teraz. Nie będę wymieniał, którzy to są sojusznicy, ale bezpośrednie spotkania z Rosjanami, w tym na najwyższym szczeblu, wciąż mają miejsce. Atmosfera ostatnich ośmiu lat spowodowała, że zachowanie takich relacji jest niemożliwe, a niektórzy chcieliby nawet, żeby było to karalne.

A to nie jest dowód na to, że jest to komisja stricte polityczna, która ma rozliczyć „tamtych”, a nie „swoich”?

Wręcz przeciwnie. Wymiar polityczny miała komisja poprzednia, która zajmowała się wyłącznie premierem Donaldem Tuskiem i szefami służb.

Wy się zajmujecie ministrem Macierewiczem.

Jako jednym z obszarów wpływów rosyjskich. Ale my badamy też inne wątki, m.in.: stosunki polsko-ukraińskie, kwestie węgla, alkoholu czy tytoniu w gospodarce, a całość będzie łatwa do sprawdzenia w marcu przyszłego roku, gdy opublikujemy raport.

Ostatnio głośno też było o tym, że KPRM podtrzymała decyzję SKW o odebraniu poświadczenia bezpieczeństwa byłemu szefowie Eurokorpusu gen. Jarosławowi Gromadzińskiemu. W odpowiedzi generał w liście otwartym stwierdził, że został uwikłany w grę polityczną i że „naiwnością byłoby zakładać, że fakt zmiany na stanowisku Szefa tej Służby pozostał bez znaczenia dla tej sprawy”. Co pan na to?

W tej sprawie od marca w przestrzeni publicznej jest bardzo wiele kłamstw. Odniosę się do kilku najbardziej oczywistych. W mediach pojawiła się np. informacja, że pan generał został w SKW przyjęty niegodnie i to na dodatek przez szeregową pracownicę w przedsionku. To kłamstwo. Został przyjęty przez dyrektorkę zarządu ochrony informacji niejawnych, wysokiej rangi funkcjonariuszkę, w specjalnym reprezentacyjnym pomieszczeniu, gdzie przyjmujemy gości. Jeśli chodzi o sugestie animozji osobistych, to podkreślę, że nigdy nie spotkałem się z gen. Gromadzińskim ani nawet nie rozmawiałem z nim przez telefon.

Czytaj więcej

Marek Kozubal: Kryzys wizerunkowy MON trochę na własne życzenie

Ale w mediach społecznościowych już tak – z tego, co pamiętam, na Twitterze.

Nie pamiętam tego. Jednak nawet jeśli tak było, było to incydentalne i na pewno w sposób kulturalny. Ujmę ten problem szerzej. W Wojsku Polskim jest obecnie prawie 150 generałów. Różne „sytuacje” zdarzają się w armii wszystkim, od szeregowego po generała. I najwyraźniej w tym wypadku zdarzyło się coś, co spowodowało odebranie tego poświadczenia. A to, że premier podtrzymał tą decyzję, świadczy o tym, że w jego ocenie ma ona odpowiednie uzasadnienie. Oczywiście panu generałowi przysługuje dwuinstancyjna droga sądowa, ale jestem spokojny o jej wynik.

Dodam szerzej, w Siłach Zbrojnych innych krajów też zdarzają się na różnych poziomach różne sytuacje. Pamiętam, jak w 2012 r. amerykański gen. David Petraeus musiał odejść ze stanowiska, a w związku z tą sprawą gen. John Allen nie został dowódcą amerykańskich sił w Europie.

Strasznie pan tajemniczy.

Raczej świadomy odpowiedzialności za słowo. Są różne przesłanki, na podstawie których SKW jest zmuszona wycofać poświadczenie bezpieczeństwa. Może to być m.in. ukrywanie bądź świadome, niezgodne z prawdą podawanie informacji w ankiecie bezpieczeństwa dotyczących np. stanu zdrowia psychicznego, sytuacji finansowej czy uzależnień. Ale są też inne okoliczności zwiększające ryzyko szantażu czy wywierania presji. Jedną z takich przesłanek jest niewłaściwe postępowanie z informacjami niejawnymi. Nie mogę mówić szczegółowo, ale w tych obszarach należy szukać przesłanek dla decyzji SKW.

Ocieramy się mocno o politykę. Czy pana wchodzenie w buty polityka nie odbija się negatywnie na działalności SKW?

Nie wchodzę w czyjeś buty, mam sporo par własnych. Każdy szef służby specjalnej, zwłaszcza w dużych państwach, jest niejako na stanowisku politycznym. Przypomnę, że za ministra Mariusza Błaszczaka szefem Służby Wywiadu Wojskowego został jego wiceminister, człowiek, który przyszedł bezpośrednio z polityki. Ja się nie czuję politykiem, ale w oczywisty sposób przez osiem lat, gdy nie byłem w Wojsku Polskim, udzielałem się w tych miejscach, w których chciano mnie słuchać.

A co do pana pytania o negatywne skutki mojego stanowiska w komisji, to odnoszę wrażenie, że jest przeciwnie. Możliwości każdej służby wynikają też z zdolności docierania do decydentów i pokazywania im oceny zagrożeń. My w najbliższych trzech latach, dzięki przychylności wicepremiera ministra obrony narodowej zwiększymy o 30 proc. nasze zdolności kadrowe, tworzymy nowe, duże centrum szkolenia SKW, a także inspektoraty m.in. w Rzeszowie czy Olsztynie i ekspozytury w Przemyślu, Zamościu i Siedlcach czy Ciechanowie. Tam musimy realnie ochraniać naszych żołnierzy.

Sugeruje pan, że przez pana aktywność medialno-polityczną SKW powodzi się lepiej.

Tak to możemy ująć na potrzeby wywiadu, ale realnie jest to jest ciężka praca całego zespołu – my pokazujemy decydentom, że zagrożenia są realne i musimy być na nie gotowi, musimy się bronić. Wiem, że dzieje się też tak w innych służbach specjalnych oraz na poziomie koordynowania służb. W tym roku rząd przeznaczył setki milionów dodatkowych złotych, bo działanie służb jest kluczowe jeszcze przed rozpoczęciem konfliktu, aby mu zapobiec.

Czytaj więcej

Szef SKW: Niektórzy w Polsce realizowali cele polityki Rosji. Mamy mocne poszlaki

Mówi pan o wzroście zagrożeń. Ostatnio szef brytyjskiego MI-6 Richard Moore stwierdził, że widać zwiększenie akcji sabotażowych ze strony Rosji. Jak pan to skomentuje?

Zdecydowanie zgadzam się z tymi słowami. To zagrożenie dywersją widzimy w wielu miejscach, nie tylko w Polsce, ale też na Litwie, Łotwie czy w Estonii. Łatwość, z jaką nasi przeciwnicy poruszają się w Europie, z jaką wynajmują do celów dywersyjno-sabotażowych obywateli innych państw, np. Ukrainy czy Białorusi, ale też nacji hiszpańskojęzycznych, jest duża. I choć są to wydarzenia „niskiej” rangi – podpalenia czy pobicia i nie są to stricte klasyczne działania wywiadu czy kontrwywiadu, to jeśli prowadzą je służby rosyjskie, jak GRU, FSB czy SWR, musimy na nie reagować.

Ostatnio najgłośniejszy taki przypadek to uszkodzenie kabli na Morzu Bałtyckim. Myśli pan, że stała za tym Rosja?

Z dużą dozą prawdopodobieństwa jest to działanie służb rosyjskich. Statek był z Chin, ale warto również przyjrzeć się załodze i historii tych jednostek, ich powiązaniom biznesowym. Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej tego typu działania ćwiczą co najmniej od dekady.

Zerknijmy na wschód. Czego pan się spodziewa po wojnie w Ukrainie w najbliższych miesiącach?

Tego, że będą prowadzone rozmowy, które mam nadzieję doprowadzą do czegoś, co będzie dobre dla Ukrainy, a tym samym będzie dobre dla Polski. Nie będzie to łatwe, prezydent Donald Trump będzie miał trudne zadanie, by spełnić swoją obietnicę polityczną dotyczącą zakończenia konfliktu w jeden dzień. A najtrudniej będzie mu przekonać do tego Rosję.

Niepokoi pana to, że tempo zdobywania terenu przez Rosjan się w ostatnich miesiącach zwiększyło?

To raczej kwestia propagandy rosyjskiej. Postępy Rosjan są, ale nie aż tak duże, jak próbują to malować.

Ostatnie badania pokazują, że Polacy coraz bardziej boją się tego, że wojna przeniesie się także do nas. Na ile realne jest to, że wkrótce weźmiemy udział w „tradycyjnej” wojnie z użyciem czołgów czy artylerii?

Musimy brać taki scenariusz pod uwagę. To prawdopodobieństwo zależy w dużej mierze od tego, co sami zrobimy. Każda nasza inicjatywa, dobre działanie, dobre współdziałanie w sojuszu północnoatlantyckim powodują, że to prawdopodobieństwo się zmniejsza. W oczywisty sposób kraje bałtyckie: Litwa, Łotwa i Estonia martwią się bardziej, bo są mniejsze. Ale miałem ostatnio okazję być w polskim kontyngencie wojskowym na Łotwie i jestem pod wrażeniem budującej się tam międzynarodowej brygady i współdziałania żołnierzy 20 państw, ich chęci do szkolenia i gotowości do obrony.

Gen. Jarosław Stróżyk

szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, przewodniczący Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich i białoruskich.


Publicystyka
Mgliste wpływy Rosji, czyli czego nie wiemy po konferencji gen. Jarosława Stróżyka
Przestępczość
Za pożarem hali targowej przy Marywilskiej 44 stali Rosjanie?
Polityka
Sondaż: PiS i Konfederacja zyskują poparcie
Polityka
Magdalena Sobkowiak o prezydencji w UE: Europa czeka na polskie propozycje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Nieoficjalnie: Tusk i Czarzasty ustalili nazwisko nowego ministra nauki