W środę parlament w Erywaniu przegłosował ustawę o „rozpoczęciu procesu przystąpienia do Unii Europejskiej”. Jak to się stało, że integrująca się od upadku ZSRR z Rosją Armenia robi nagły zwrot ku Europie?
Wszystko zaczęło się od tego, że Rosja nie wywiązała się ze swoich zobowiązań wobec Armenii wynikających z umowy o Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) oraz innych porozumień dwustronnych. Rosja nie zareagowała wtedy, gdy podczas wojny w Górskim Karabachu Azerbejdżan atakował również terytorium Armenii. Moskwa wówczas porzuciła Armenię, a w zasadzie stanęła po stronie Baku. Przez to armeński rząd zamroził członkostwo naszego kraju w OUBZ i nie prowadzimy obecnie żadnej współpracy militarnej z Rosją. Armenia stawia na poszukiwanie alternatywy, zarówno politycznej, jak i gospodarczej. Trwa dywersyfikacja naszych relacji ze światem. Nastroje społeczeństwa są jednoznaczne – powinniśmy iść drogą demokracji w kierunku UE.
Metody Rosji wobec Armenii pozostają niezmienne – groźby i wojna informacyjna. Co jakiś czas zamykają swoją granicę dla naszych towarów, trwa też wojna handlowa
Czy to nie jest tak, że Armenia ostatecznie będzie musiała wybierać pomiędzy prorosyjską Euroazjatycką Unią Gospodarczą a Unią Europejską? A Rosja łatwo nie będzie chciała odpuścić.
Nasze dążenie do UE wcale nie oznacza, że jutro przystąpimy do Wspólnoty. Musimy przejść długą drogę. Będziemy musieli dokonać wyboru wtedy, gdy nadejdzie czas podpisywania konkretnych porozumień. Na razie to deklaracja polityczna, ale już widzimy, że Moskwa zaczyna ostro reagować. Dzisiaj rzeczniczka MSZ powiedziała, że musimy dokonać wyboru, tydzień temu groził nam Siergiej Szojgu (były szef resortu obrony Rosji, obecnie członek kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa – red.). Przed tym wypowiadał się minister Siergiej Ławrow. Presja ze strony Moskwy na Erywań nigdy nie słabła. Ciągle są jakieś prorosyjskie protesty i manifestacje, pojawiają się nowe siły polityczne sympatyzujące z Moskwą. Każdy wie, że finansuje je Kreml. Mierzymy się też z nieustającą falą dezinformacji. Metody Rosji wobec Armenii pozostają niezmienne – groźby i wojna informacyjna. Co jakiś czas zamykają swoją granicę dla naszych towarów, trwa też wojna handlowa. Kluczowe jest jednak to, że Ormianie odwrócili się od Rosji. Ona nas zawiodła.