Erywański politolog: Ormianie odwrócili się od Rosji. Ona nas zawiodła

Zarówno Armenia, jak i Azerbejdżan mają dzisiaj historyczną szansę na oderwania się od Rosji i zawarcie pokoju – mówi „Rzeczpospolitej” Stepan Grigorian, politolog i szef erywańskiego Centrum Globalizacji i Współpracy Regionalnej (ACGRC).

Publikacja: 28.03.2025 05:21

Stepan Grigorian

Stepan Grigorian

Foto: PAP/Grzegorz Jakubowski

W środę parlament w Erywaniu przegłosował ustawę o „rozpoczęciu procesu przystąpienia do Unii Europejskiej”. Jak to się stało, że integrująca się od upadku ZSRR z Rosją Armenia robi nagły zwrot ku Europie?

Wszystko zaczęło się od tego, że Rosja nie wywiązała się ze swoich zobowiązań wobec Armenii wynikających z umowy o Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ) oraz innych porozumień dwustronnych. Rosja nie zareagowała wtedy, gdy podczas wojny w Górskim Karabachu Azerbejdżan atakował również terytorium Armenii. Moskwa wówczas porzuciła Armenię, a w zasadzie stanęła po stronie Baku. Przez to armeński rząd zamroził członkostwo naszego kraju w OUBZ i nie prowadzimy obecnie żadnej współpracy militarnej z Rosją. Armenia stawia na poszukiwanie alternatywy, zarówno politycznej, jak i gospodarczej. Trwa dywersyfikacja naszych relacji ze światem. Nastroje społeczeństwa są jednoznaczne – powinniśmy iść drogą demokracji w kierunku UE.

Metody Rosji wobec Armenii pozostają niezmienne – groźby i wojna informacyjna. Co jakiś czas zamykają swoją granicę dla naszych towarów, trwa też wojna handlowa

Stepan Grigorian

Czy to nie jest tak, że Armenia ostatecznie będzie musiała wybierać pomiędzy prorosyjską Euroazjatycką Unią Gospodarczą a Unią Europejską? A Rosja łatwo nie będzie chciała odpuścić.

Nasze dążenie do UE wcale nie oznacza, że jutro przystąpimy do Wspólnoty. Musimy przejść długą drogę. Będziemy musieli dokonać wyboru wtedy, gdy nadejdzie czas podpisywania konkretnych porozumień. Na razie to deklaracja polityczna, ale już widzimy, że Moskwa zaczyna ostro reagować. Dzisiaj rzeczniczka MSZ powiedziała, że musimy dokonać wyboru, tydzień temu groził nam Siergiej Szojgu (były szef resortu obrony Rosji, obecnie członek kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa – red.). Przed tym wypowiadał się minister Siergiej Ławrow. Presja ze strony Moskwy na Erywań nigdy nie słabła. Ciągle są jakieś prorosyjskie protesty i manifestacje, pojawiają się nowe siły polityczne sympatyzujące z Moskwą. Każdy wie, że finansuje je Kreml. Mierzymy się też z nieustającą falą dezinformacji. Metody Rosji wobec Armenii pozostają niezmienne – groźby i wojna informacyjna. Co jakiś czas zamykają swoją granicę dla naszych towarów, trwa też wojna handlowa. Kluczowe jest jednak to, że Ormianie odwrócili się od Rosji. Ona nas zawiodła.

Czytaj więcej

Mocarstwa zwierają szyki – Rosja i USA szukają sojuszników

Odwrócenie się od Rosji i chęć bycia częścią wolnego Zachodu słono kosztowały Ukrainę. Nie boi się pan, że droga Armenii będzie również ciernista?  

Boję się. Dlatego wraz z innymi ekspertami namawiam nasz rząd do przyspieszenia dywersyfikacji i zacieśnienia relacji z Europą, ale też ze Stanami Zjednoczonymi, Indiami, Brazylią czy Argentyną. Taka współpraca niweluje różne ryzyka. Ukraina jest też w nieco innej sytuacji, ma dwa tysiące kilometrów wspólnej granicy z Rosją. Armenia nie ma granicy z Rosją. Musieliby przerzucić czołgi przez Gruzję.

Prędzej czy później przyjdzie nam podejmować ważną decyzję dotyczącą przyszłości rosyjskiej bazy wojskowej. Czy to będzie ryzykowne? Jak najbardziej. Ale nasz kraj w najbliższym czasie będzie musiał podjąć wiele ryzykownych decyzji

Przecież rosyjska armia już jest w Armenii. Stacjonują od wielu lat w bazie w Giumri.

To prawda. Dlatego prędzej czy później przyjdzie nam podejmować ważną decyzję dotyczącą przyszłości tej rosyjskiej bazy wojskowej. Czy to będzie ryzykowne? Jak najbardziej. Ale nasz kraj w najbliższym czasie będzie musiał podjąć wiele ryzykownych decyzji. Niczego nie wykluczam, nawet tego, że w pewnym momencie stacjonujący w Giumri Rosjanie zaatakują budynek naszego rządu. Dzisiaj już wszystko jest możliwe. Ale musimy działać. Straszono też, gdy wypraszaliśmy rosyjską straż graniczną z lotniska w Erywaniu i z granicy z Iranem. Ale to się udało.

Czytaj więcej

Stepan Grigorian: Rosja porzuciła Armenię

Władze Azerbejdżanu i Armenii co jakiś czas deklarują gotowość podpisania w historycznego porozumienia pokojowego. Co stoi na przeszkodzie?

Problem polega na tym, że Moskwa miesza się do tego procesu, odwołuje się do porozumień z 2020 roku, w świetle których kontrolę nad tzw. korytarzem zangezurskim (drogą łączącą Azerbejdżan z częścią kraju – Nachiczewanem poprzez terytorium Armenii) mieliby sprawować funkcjonariusze FSB Rosji. Nie możemy na to się zgodzić, bo odebrano by nam dostęp do granicy z Iranem, to godzi w naszą suwerenność. Zarówno Armenia, jak i Azerbejdżan mają dzisiaj historyczną szansę na oderwanie się od Rosji i zawarcie pokoju. Bo każdy z nas chce normalnie żyć, nikt nie chce wojny.

Polityka
Donald Trump myśli o trzeciej kadencji. Czy Ameryka zmieni dla niego Konstytucję?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Polityka
Sądny dzień dla Marine Le Pen
Polityka
"The Economist" o prawdopodobnym terminie wyborów prezydenckich na Ukrainie. Zełenski zdecydował?
Polityka
Mroźne przyjęcie Amerykanów na Grenlandii
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Polityka
Tajemnicze zaginięcie białoruskiej opozycjonistki. Służby badają sprawę
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście