Europejska prawica mile widziana w Jerozolimie

Tracący wsparcie międzynarodowe z powodu zbrodniczych działań w Gazie Izrael zabiega o wsparcie sił skrajnie prawicowych i antyislamskich. Pod hasłem walki z antysemityzmem.

Publikacja: 28.03.2025 04:41

Benjamin Netanjahu

Benjamin Netanjahu

Foto: Yair Sagi/Pool via REUTERS

Lista gości zaproszonych na tegoroczną konferencję w Jerozolimie poświęconą walce z antysemityzmem może zdumiewać. Wśród nich są skrajnie prawicowi politycy francuskiego Zjednoczenia Narodowego z jego przewodniczącym Jordanem Bardellą, polityk z partii Fidesz premiera Victora Orbána oraz europoseł ze skrajnie prawicowej Szwedzkiej Partii Demokratycznej. Spodziewany był prezydent Republiki Serbskiej (w składzie Bośni i Hercegowiny), Milorad Dodik – uważany za przyjaciela prezydenta Władimira Putina, który konsekwentnie zaprzecza, by masakra 8 tys. bośniackich muzułmanów w Srebrenicy była ludobójstwem.

Gościem specjalnym jest prezydent Argentyny Javier Milei, wielki przyjaciel premiera Netanjahu. Podobnie jak Horatio Cortez, były prezydent Paragwaju, utrzymujący podobno także związki z libańskim Hezbollahem. Wszystkie te osoby łączy bliska więź z obecnym rządem Izraela oraz nastroje antymuzułmańskie.

Izraelski „stempel koszerności” dla skrajnej prawicy

W takiej sytuacji z uczestnictwa w konferencji zrezygnowało wielu zaproszonych, nie godząc się nie tyle na samą obecność prawicowych polityków, co na skrajne upolitycznienie całego przedsięwzięcia. 

Wśród osób, które odwołały udział, znaleźli się Jonathan Greenblatt, szef nowojorskiej organizacji walczącej z antysemityzmem Anti-Defamation League (ADL), francuski filozof Bernard-Henri Levy, a także naczelny rabin Wielkiej Brytanii czy pełnomocnik niemieckiego rządu ds. relacji z Izraelem.

Żadnej z poprzednich konferencji w Jerozolimie nie towarzyszyły tak wielkie kontrowersje jak obecnie. Stanowczy sprzeciw wystosowali liderzy żydowskiej diaspory z wielu krajów, ostrzegając rząd przed niedopuszczalnymi ich zdaniem kontaktami z organizacjami postrzeganymi jako jawnie antysemickie czy faszystowskie.

Czytaj więcej

Mnożą się fronty, na których walczy Netanjahu. Izrael na progu wojny domowej?

„Motywacją skrajnie prawicowych polityków do przyjazdu na tę konferencję nie jest miłość do Izraela ani pragnienie ochrony Żydów, ale głównie chęć uzyskania stempla koszerności ze strony państwa żydowskiego” – napisał w „Jerusalem Post” prezes Europejskiego Kongresu Żydów, Ariel Muzicant. Jego zdaniem konferencja stanowi poważny problem dla społeczności żydowskich w Europie. Jej gospodarzami są premier Izraela Beniamin Netanjahu oraz minister ds. diaspory Amichai Szikli.  

Ten ostatni, członek partii premiera Netanjahu Likudu, jest znanym prawicowym politykiem i zdeklarowanym przeciwnikiem porozumienia z Hamasem. Nie kryje, że postrzega skrajnie prawicowe ugrupowania w Europie jako sprzymierzeńców w walce z muzułmańskim fundamentalizmem i antysemityzmem, ale też z lewicowymi ugrupowaniami broniącymi podstawowych praw ludności palestyńskiej. Jego zdaniem z tych właśnie środowisk wywodzi się krytyka państwa żydowskiego za działania armii w Gazie, która nie jest niczym innym jak współczesnym antysemityzmem. Jego istotą ma być atak na prawo Izraela do prowadzenia wojny w obronie własnej. – Jest to nowe oblicze prastarych oszczerstw pod adresem Żydów o krwawych mordach – oświadczył Szikli na spotkaniu z gronem uczestników konferencji.

Na świecie rośnie niechęć do Izraela i sympatia dla Palestyńczyków

– Warto przypomnieć, że krytyka Izraela na świecie nie dotyczy prawa do obrony przed Hamasem czy innymi organizacjami terrorystycznymi, lecz głównie nadwymiarowych działań izraelskiej armii w Gazie. Zdumiewające, że rząd nie słucha izraelskiej diaspory i kierując się jedynie względami politycznymi, zapomina, że wielu zaproszonych gości miało związki z organizacjami antysemickimi czy faszystowskimi – mówi „Rzeczpospolitej” Avi Scharf z krytycznego wobec rządu Netanjahu dziennika „Haarec”. Nie dostrzega on krytyki samego istnienia państwa żydowskiego, lecz jedynie działań rządu i samego premiera prowadzących do znacznego spadku sympatii wobec Izraela na świecie. 

Czytaj więcej

Izrael zbombardował szpital w Strefie Gazy. Już 50 tys. ofiar izraelskiego odwetu

W samych Stanach Zjednoczonych – kraju tradycyjnie sprzyjającemu Izraelowi – poparcie dla państwa żydowskiego osiągnęło właśnie najniższy poziom od 25 lat. Zdaniem Gallupa obecnie 46 proc. Amerykanów wspiera Izrael, o 5 pkt. mniej niż przed rokiem. Równocześnie poparcie dla Palestyńczyków wzrosło o 6 pkt, do 33 proc. Podobnie jest w Europie.

Takie jest tło nawiązywania coraz bliższych relacji rządu Netanjahu ze skrajną prawicą w wielu krajach. W lutym tego roku partia Netanjahu Likud jako pierwsze ugrupowanie polityczne spoza Europy została oficjalnym obserwatorem w grupie „Patrioci za Europą” – prawicowych i skrajnie prawicowych partii w Parlamencie Europejskim. Należą do niej m.in. francuskie Zjednoczenie Narodowe, węgierski Fidesz, holenderska Partia Wolności, Wolnościowa Partia Austrii, włoska Liga i hiszpańska Vox. Nie ma w tym gronie niemieckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD).  

Izrael przez lata bojkotował skrajną prawicę w Europie, jednak atak Hamasu i wojna w Gazie doprowadziły do zmiany tej polityki.

Jak piszą izraelskie media, szef dyplomacji Gideon Saar upoważnił izraelskich dyplomatów w Szwecji, Hiszpanii i Francji do podejmowania rozmów ze skrajnie prawicowymi partiami. Symptomatyczny jest przykład Francji, gdzie Jean-Marie Le Pen, założyciel Frontu Narodowego, przekształconego przez jego córkę Marine Le Pen w Zjednoczenie Narodowe, nazwał  Holokaust „detalem” w historii II wojny światowej. Jego wnuczka Marion Marechal przybyła właśnie do Jerozolimy, nigdy nie odcięła się zdecydowanie od poglądów dziadka. Prawicowemu rządowi Beniamina Netanjahu to nie przeszkadza w sytuacji, gdy w grę wchodzi uwiarygodnienie karygodnych i zbrodniczych działań w Gazie. Na samym Netanjahu ciążą zarzuty Międzynarodowego Trybunału Karnego w sprawie zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości.

Lista gości zaproszonych na tegoroczną konferencję w Jerozolimie poświęconą walce z antysemityzmem może zdumiewać. Wśród nich są skrajnie prawicowi politycy francuskiego Zjednoczenia Narodowego z jego przewodniczącym Jordanem Bardellą, polityk z partii Fidesz premiera Victora Orbána oraz europoseł ze skrajnie prawicowej Szwedzkiej Partii Demokratycznej. Spodziewany był prezydent Republiki Serbskiej (w składzie Bośni i Hercegowiny), Milorad Dodik – uważany za przyjaciela prezydenta Władimira Putina, który konsekwentnie zaprzecza, by masakra 8 tys. bośniackich muzułmanów w Srebrenicy była ludobójstwem.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Donald Trump myśli o trzeciej kadencji. Czy Ameryka zmieni dla niego Konstytucję?
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Polityka
Sądny dzień dla Marine Le Pen
Polityka
"The Economist" o prawdopodobnym terminie wyborów prezydenckich na Ukrainie. Zełenski zdecydował?
Polityka
Mroźne przyjęcie Amerykanów na Grenlandii
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Polityka
Tajemnicze zaginięcie białoruskiej opozycjonistki. Służby badają sprawę
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście