Korespondencja z Brukseli
Parlament Europejski przegłosował skład nowej Komisji Europejskiej – już drugiej z rzędu pod wodzą Niemki Ursuli von der Leyen. Na sali było obecnych 688 europosłów: za Komisją opowiedziało się 370, przeciw było 282 (w tym PiS i Konfederacja), a wstrzymało się od głosu 38. Wśród 26 komisarzy (po jednym na każde państwo członkowskie) jest Piotr Serafin odpowiedzialny za unijny budżet. Nowa KE rozpoczyna pięcioletnią kadencję 1 grudnia. Swój program na najbliższe lata von der Leyen przedstawiła już w lipcu, gdy Parlament Europejski głosował tylko nad jej kandydaturą na przewodniczącą, jeszcze nim państwa członkowskie przedstawiły jej do zaakceptowania swoich kandydatów na komisarzy.
Czytaj więcej
Ursula von der Leyen będzie przewodniczącą Komisji Europejskiej przez kolejne pięć lat. Zdołała przekonać do siebie wątpiących socjalistów i Zielonych, nie zdobyła natomiast głosów konserwatystów.
W środę głównie zachwalała swoich komisarzy (o Serafinie powiedziała, że to „zręczny negocjator”), ale trochę czasu poświęciła też przypomnieniu, czym będzie się zajmowała w najbliższych latach. Jeszcze mocniej niż w lipcu wybrzmiało, że jej priorytetem będzie gospodarka. To efekt jej doświadczeń, ale też zmieniającej się atmosfery w UE.
Unijne priorytety Donalda Tuska
Gdy w Parlamencie Europejskim w Strasburgu Ursula von der Leyen przedstawiała swoją drugą Komisję Europejską, Donald Tusk szykował się do podróży do Sztokholmu na regionalne spotkanie przywódców państw nordyckich i bałtyckich. – Gospodarka europejska musi stać się na nowo potęgą, potęgą wzrostu, potęgą, która nie boi się żadnej konkurencji – powiedział premier. I dodał, że teraz „poprzez ograniczenia, przesadne regulacje, czasami naiwne ambicje dotyczące ochrony całej planety” UE staje się coraz mniej konkurencyjna. – Energia w Europie nie może być dwa, trzy razy droższa od energii w Stanach Zjednoczonych czy Chinach, nie mamy wtedy szans – stwierdził Tusk.