W prawie godzinnym przemówieniu przed połączonymi izbami Kongresu nie padło nic takiego, czego nie mówił do tej pory. Jednak zgromadzeni licznie członkowie Izby Reprezentantów i Senatu oraz ich goście nagradzali premiera Izraela brawami na stojąco, niemal po każdej frazie. To wyraz politycznej oceny Netanjahu, której nie podziela większość obywateli USA. Z badań instytutu PEW wynika, że mniej niż jedna trzecia Amerykanów darzy zaufaniem premiera państwa żydowskiego. 52 proc. takiego zaufania nie ma.
Emocjonalne przemówienie Netanjahu
Netanjahu wystąpił w sposób niezwykle emocjonalny, przedstawiając znane argumenty na rzecz konieczności walki z wrogami Izraela z Hamasem, Hezbollahem, Huti i przede wszystkim Iranem, którzy są także wrogami Ameryki. To Izrael jest na pierwszej linii frontu w tej walce i USA nie mają innego wyjścia, jak wspierać państwo żydowskie, we własnym interesie.
Czytaj więcej
Wizja, jaką izraelski premier Beniamin Netanjahu przedstawił w Kongresie USA, jest prosta: zjednoczmy się przeciwko Iranowi pod moim przewodem. I Amerykanom się spodobała. Proste rozwiązania nie uwzględniają jednak smutnej rzeczywistości konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Tego oczekuje premier Izraela od administracji Joe Bidena, który będzie prezydentem jeszcze przez sześć miesięcy. Spotkanie obu przywódców zapowiedziano na czwartek w Białym Domu. Przywidziana była także rozmowa z Kamalą Harris, niemal pewną kandydatką demokratów na prezydenta. Amerykańskie media spodziewają się, że przedstawi ona swe stanowisko w sprawie Bliskiego Wschodu na sierpniowej konwencji Partii Demokratycznej. Nie powinno się wiele różnić od linii prezydenta Bidena, którego poparcie dla Izraela było zawsze niewzruszone. Docenia to Netanjahu, jednak zarzuca swemu najbliższemu sojusznikowi, iż wstrzymał dostawy amunicji dla izraelskiej armii. Innego zdania są przedstawiciele waszyngtońskiej administracji.
Daleko do porozumienia z Hamasem i uwolnienia zakładników
W piątek Netanjahu uda się do posiadłości Donalda Trumpa na Florydzie. – Nie wiadomo oczywiście, jaki będzie wynik amerykańskich wyborów, jednak jasne jest, że Netanjahu liczy na zwycięstwo Donalda Trumpa, z którym łatwiej mu będzie znaleźć wspólny język – mówi „Rzeczpospolitej” Icchak Klein z prawicowego izraelskiego think tanku KoheletPolicy Forum.