Od momentu agresji Rosji na Ukrainę nastąpiło wyraźne wzmocnienie zdolności obronnych na wschodniej flance NATO. Czy jesteśmy bezpieczni, na wypadek gdyby Rosja chciała zaatakować terytorium NATO?
Europa jest nadal jednym z najbezpieczniejszych miejsc na Ziemi, ponieważ mamy NATO, mamy odstraszanie i obronę. Obecnie, biorąc pod uwagę, że wojska Rosji, a już na pewno jej siły lądowe, są niemal całkowicie pochłonięte wojną w Ukrainie, nie obawiam się tak bardzo natychmiastowej eskalacji. Oczywiście tylko pod warunkiem, że będziemy nadal inwestować w naszą obronę i wzmacniać odstraszanie. I myślę, że to, co jest naprawdę potrzebne, to zbudowanie przez europejskich sojuszników własnego konwencjonalnego odstraszania. Słyszy się coraz więcej debat na temat europejskiego filaru w NATO, i to jest droga, którą należy podążać. Zapewnić, żeby w ramach NATO siły europejskie stanowiły kompletne siły rezerwowe, które same w sobie są wystarczające do odstraszania jakiejkolwiek konwencjonalnej agresji na terytorium europejskie. To już się zaczęło, ale mamy jeszcze wiele do zrobienia.
Czytaj więcej
Viktor Orbán zjednoczył skrajną prawicę i stworzył trzecią co do wielkości frakcję w Parlamencie Europejskim. Ma u siebie przedstawicieli Le Pen i holenderskich nacjonalistów, ale nie ma PiS ani Konfederacji.
Więc nie tylko poszczególne kraje wydają więcej na obronę, ale także ta słynna współpraca wojskowa UE, która może dać wartość dodaną?
Tak, ale myślę, że nie zadziała próba skupienia europejskich wysiłków wojskowych pod flagą UE. To widać po 25 latach unijnej Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony. Ale to, co może zadziałać, to fakt, że Europejczycy, którzy są członkami NATO, w ramach NATO bardziej dostosowują swoje wysiłki, aby zapewnić, że są w pełni operacyjni bez potrzeby posiadania jakichkolwiek większych amerykańskich zdolności wojskowych. Mogą wykorzystać instrumenty UE, takie jak Europejski Fundusz Obronny, a może nawet PESCO. Ale tylko po to, by zbudować kompletny europejski filar wewnątrz NATO, pod flagą NATO, więc ostatecznie pod dowództwem SACEUR (naczelny dowódca sił NATO w Europie – red.)
Ciekawe. Nie jest już pan zwolennikiem niezależnej polityki obronnej UE?
(śmiech) No tak, po 25 latach dałem za wygraną. Nadal uważam, że Europejczycy muszą być bardziej kompetentni militarnie, ale jedyną realistyczną opcją jest struktura NATO.
Istnieją dwustronne umowy o bezpieczeństwie między Ukrainą a poszczególnymi państwami członkowskimi NATO, Polska właśnie podpisała jedną z nich. Czy to naprawdę daje Ukrainie jakiekolwiek gwarancje?
Nie jestem temu przeciwny, ale myślę, że jest to bardziej symboliczne. To, czego Ukraina potrzebuje, to zbiorowe zobowiązanie wszystkich państw członkowskich UE oraz wszystkich sojuszników z NATO, aby powiedzieć: „To jest kwota pieniędzy, którą wspólnie deklarujemy na następne X lat, a to jest sprzęt, który wyprodukujemy i przekażemy wam”. Nie sądzę jednak, by jakikolwiek kraj był w stanie zrobić to w pojedynkę. Potrzebny jest wspólny europejski i amerykański wysiłek. I naprawdę potrzebne jest wspólne planowanie, aby powiedzieć, jakie zdolności będą potrzebne Ukrainie w nadchodzących latach i jak je zapewnimy. I to, mam nadzieję, nastąpi na tym szczycie NATO.