Na wakacjach w Arteku. Dzieci tarczą Kremla na Krymie

Słynny z czasów Związku Radzieckiego obóz na Krymie nie zważając na wojnę przyjmuje kolejne grupy dzieci. Nie tylko z Rosji. Jest mowa i o dzieciach z Polski.

Aktualizacja: 18.07.2023 06:33 Publikacja: 17.07.2023 16:52

Artek to dziewięć różnych obozów dziecięcych, które po okupacji w 2014 roku zostały włączone do mien

Artek to dziewięć różnych obozów dziecięcych, które po okupacji w 2014 roku zostały włączone do mienia Federacji Rosyjskiej

Foto: PAP/EPA

Ukraińska kontrofensywa i zaostrzenie sytuacji na przebiegającym tuż obok półwyspu południowym froncie wojny nie powstrzymuje władz rosyjskich przed wypełnianiem letnich obozów dziecięcych na Krymie.

Rządowa rosyjska agencja TASS informuje, że 15 lipca do międzynarodowego dziecięcego centrum „Artek” przyjechała kolejna grupa dzieci licząca 3,2 tys. osób. Z komunikatu wynika, że ściągane są tam dzieci nie tylko ze wszystkich rosyjskich regionów, ale z ponad 50 krajów.

Czytaj więcej

Rosja wystawia Ukrainie rachunek za Krym

- To młodzież z Niemiec, Szwecji, Hiszpanii, Kanady, Polski, Izraela, Libanu, Syrii, Egiptu, Mongolii, Serbii, Kirgizji, Kazachstanu, Armenii, Uzbekistanu, Tadżykistanu, Abchazji, Białorusi, Francji, Finlandii i innych państw – twierdzi TASS.

Czy w Arteku są Polacy?

O potwierdzenie informacji dotyczących obecności obywateli polskich w dziecięcych obozach na okupowanym Krymie „Rzeczpospolita” zwróciła się z zapytaniem do MSZ. W momencie napisania tego tekstu nie mieliśmy jednak odpowiedzi z resortu dyplomacji. 

Zweryfikowanie obecności polskich obywateli na Krymie jest niezwykle trudne. Polska jeszcze w 2014 roku zlikwidowała konsulat na Krymie. Polacy, którzy zdecydowaliby się na wczasy na okupowanym półwyspie, mogliby np. polecieć poprzez Turcję do dowolnego większego rosyjskiego miasta, gdzie ich ślad by się urywał.

Wszelkie podróże na Krym z ominięciem ukraińskich przejść granicznych (czyli np. poprzez teren Rosji) w świetle prawa ukraińskiego są nielegalne. By udać się na półwysep, obywatele Polski muszą uzyskać specjalne zezwolenie w ukraińskim konsulacie i mogą jedynie udać się tam wyłącznie poprzez obwód chersoński, gdzie od 24 lutego 2022 roku trwają działania wojenne.

Czytaj więcej

„Tam, gdzie rosną Żelazne Krzyże. Krym 1941–1944”: Raj na kościach

Tymczasem rządowa fundacja „Russkij Mir” podaje, że tego lata „Artek” będzie gościł ponad 13 tys. dzieci z Rosji oraz częściowo okupowanych obwodów Ukrainy - donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego. Z informacji tych wynika, że uda się tam ponad tysiąc dzieci z zagranicy. Z kolei na stronie internetowej obozu dziecięcego dowiemy się, że w tym roku odwiedzi go aż ponad 40 tys. dzieci.

Rosjanie tworzą żywą tarczę z dzieci

- Rosjanie wioząc tam dzieci tworzą żywą tarczę. Wiedzą, że idziemy na Krym, i świadomie zwożą dzieci do tamtejszych obozów letnich, choć jednocześnie swoje dzieci kolaboranci i okupanci wywożą z Krymu. Wiemy, że rodziny wojskowych wyjeżdżają z półwyspu  mówiła niedawno „Rzeczpospolitej” Iryna Wereszczuk, wicepremier Ukrainy, która zajmuje się terytoriami tymczasowo okupowanymi przez Rosjan.

Artek to całe dziecięce miasto na Krymie, zajmuje 218 hektarów i leży na południowym wybrzeżu w odległości 12 km od najpopularniejszego krymskiego kurortu – Jałty.

Utworzony jeszcze w 1925 roku Artek był stolicą pionierów i najsłynniejszym obozem letnim dla dzieci w Związku Radzieckim. Nie każdy miał szansę tam się dostać, gdyż w pierwszej kolejności wypoczywały tam dzieci sowieckich dygnitarzy oraz działaczy partyjnych. Wyjazd do Arteku w czasach komunistycznych był też wielką nagrodą dla najaktywniejszych działaczy komunistycznej młodzieżówki. 

Dzisiaj również nie jest dostępny dla wszystkich. Jeżeli dziecko nie ma „wybitnych osiągnięć”, jego rodzice za 21 dni w obozie musi zapłacić 115 tys. rubli (równowartość ponad 5 tys. złotych).

Obecnie Artek to dziewięć różnych obozów dziecięcych, które po okupacji w 2014 roku zostały włączone do mienia Federacji Rosyjskiej. 

Ale nie jest to jedyne miejsce na Krymie, gdzie Rosjanie wysyłają swoje dzieci. Na rosyjskich stronach turystycznych znajdziemy ponad 200 ofert obozów i sanatoriów zorganizowanych dla dzieci na półwyspie. Władze rosyjskie zachęcają do „wypoczynku” na Krymie nawet po uszkodzeniu mostu krymskiego i proponują alternatywną drogę dojazdu. Prowadzi poprzez okupowane Melitopol i Mariupol, w kierunku których właśnie zmierza trwająca od tygodni ukraińska kontrofensywa.

Ukraińska kontrofensywa i zaostrzenie sytuacji na przebiegającym tuż obok półwyspu południowym froncie wojny nie powstrzymuje władz rosyjskich przed wypełnianiem letnich obozów dziecięcych na Krymie.

Rządowa rosyjska agencja TASS informuje, że 15 lipca do międzynarodowego dziecięcego centrum „Artek” przyjechała kolejna grupa dzieci licząca 3,2 tys. osób. Z komunikatu wynika, że ściągane są tam dzieci nie tylko ze wszystkich rosyjskich regionów, ale z ponad 50 krajów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Polityka
Tbilisi na rozstajnych drogach. Czy Gruzja wpadnie w ręce Rosji?
Polityka
Trump obwinia Zełenskiego za inwazję Rosji na Ukrainę. "Nie zabiegał o pokój z Moskwą"
Polityka
Viktor Orbán "przerażony" Planem Zwycięstwa Zełenskiego. Chce rozmów UE z Rosją
Polityka
Trump złapał wiatr w żagle. Bukmacherzy rzadko się mylą