We wrześniu 1812 roku Napoleon Bonaparte stojąc na wzgórzu Kremla podziwiał płonącą Moskwę. Pożar ogarnął wówczas rosyjska stolicę niemalże w całości i historycy do dzisiaj sprzeczają się co do tego, kto był głównym podpalaczem: Francuzi czy wycofująca się rosyjska armia. Tak czy inaczej to przełomowe wydarzenie osiągnęło swój cel i wstrząsnęło Rosjanami, motywowało do dalszej „ojczyźnianej wojny” z armią Napoleona.
W lipcu z balkonu Pałacu Zimowego w Petersburgu car Mikołaj II, ogłaszając Rosjanom przystąpienie do wojny z Niemcami, tłumaczył to obroną „bratniego narodu serbskiego”. Do wojny tej miał motywować Rosjan bombardowany przez Austrię „bezbronny Belgrad”. Wówczas propaganda rosyjska szybko zaczęła mówić o „drugiej wojnie ojczyźnianej” nawiązując do tej z Napoleonem, która wówczas od stu lat była już wzorem rosyjskiego zwycięstwa i strategii wojskowej, zadomowiła się w rosyjskiej kulturze, literaturze i sztuce.
Czytaj więcej
W rocznicę agresji na Ukrainę gospodarz Kremla chcę wypełnić stadion i wskazać rodakom ich dalszą przyszłość.
Blokada Leningradu, zacięta walka głodującego i osaczonego przez wojska niemieckie miasta trwała 2,5 roku. Zginęło wówczas półtora miliona ludzi. Bitwa stalingradzka pochłonęła po obu stronach dwa miliony istnień ludzkich i była jednym z przełomowych wydarzeń II wojny światowej nazywanej w Rosji „Wielka Wojną Ojczyźnianą”.
Z czym 21 lutego pójdzie Władimir Putin do połączonych izb rosyjskiego parlamentu? Rozpętana przez niego wojna trwa od roku, zniszczyła wiele rosyjskojęzycznych miast we wschodniej i południowej części Ukrainy. Kraju, który nie wypowiadał Rosji wojny, nie atakował rosyjskiego terytorium. Czy to ma być kolejna „wojna ojczyźniana”? Propaganda Kremla nieustannie przekonuje, że nad Dnieprem tak naprawdę prowadzi wojnę z NATO, ale większości Rosjan to nie przekona do poświęcenia swojego życia, dopóki żołnierzy amerykańskich nie zobaczą na ulicach Smoleńska czy Rostowa.