„Najpotężniejszy człowiek w Polsce, Jarosław Kaczyński, jest o krok od porażki kolejnego polskiego rządu” – pisze warszawska korespondentka „Tageszeitung” („TAZ”). Gabriele Lesser przypomina, że w 2007 roku Kaczyński jako premier „próbował zwabić w korupcyjną pułapkę” Samoobronę. Jednak, gdy partia nabrała podejrzeń i wyszła z koalicji, zarządził nowe wybory, w których PiS sromotnie przegrał i dopiero w 2015 roku powrócił do władzy – w koalicji z dwiema mniejszymi partiami. Jedną z nich – Porozumienie – PiS „całkowicie zmiażdżył i przejął większość jej posłów”.
Drugi partner koalicyjny – Solidarna Polska – „wysuwa teraz tak radykalne żądania, że Kaczyński ma dylemat: albo miliardy euro z unijnej puli na odbudowę po pandemii koronawirusa, albo dalej rozszerzać w Polsce władzę PiS & spółki, bez pilnie potrzebnych funduszy unijnych” – czytamy. To pierwsze jest możliwe tylko bez Zbigniewa Ziobry, drugie – tylko z nim. „Do tej pory Kaczyński zawsze przedkładał władzę nad pieniądze” – pisze „TAZ”.
Czytaj więcej
Uczestników sondażu SW Research dla rp.pl zapytaliśmy jaki - ich zdaniem - wynik wyborczy uzyskałby PiS startując w wyborach parlamentarnych bez Solidarnej Polski.
PiS boi się przedterminowych wyborów
Zerwanie koalicji oznaczałoby przedterminowe wybory parlamentarne, których Kaczyński się boi. Koalicja musi zatem przetrwać do jesieni i regularnych wyborów, „nawet jeśli PiS zrzuci winę za ponowną klęskę na Ziobro – ojca wielu 'reform', które w dużej mierze zdemolowały polskie państwo prawa”.
Autorka przypomina, że ignorowanie przez PiS i „ziobrystów” niekorzystnych dla Polski decyzji lub orzeczeń unijnych sporo kosztuje od czasu wprowadzenia klauzuli „pieniądze za praworządność”.