Gnauck rozpoczyna komentarz od opisu wystąpień Jarosława Kaczyńskiego na Śląsku. „Prezes ultrakonserwatywnej partii rządowej PiS dzieli kraj jak nikt inny, ale u swoich zwolenników ma zawsze zapewniony aplauz” – czytamy w komentarzu opublikowanym w niedzielnym wydaniu „Frankfurter Allgemeine Zeitung” – „FAS” (Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung). Autor przypomina ostrzeżenia Kaczyńskiego przed realizacją „europejskiego projektu”, który ma zapewnić Niemcom jeszcze większą władzę, co spowoduje, że Polacy „dostaną się pod niemiecki but”. Polsce grozi „utrata niepodległości” – mówił prezes PiS.
Zdaniem Gnaucka, Kaczyński mógł w swoich przemówieniach na Śląsku wybrać inny temat. Okazją do innego spojrzenia na Niemcy byłaby wizyta w Legnicy, gdzie w 1241 roku „Europejczycy” walczyli przeciwko „barbarzyńcom” – Mongołom. Doszło wtedy do „zderzenia cywilizacji”. Europejscy rycerze przegrali, ale Mongołowie zawrócili – podkreśla Gnauck.
Dlaczego Kaczyński nie mówi o bitwie z Mongołami?
Legnica byłaby dla Kaczyńskiego dobrą okazją, aby w obliczu wojny Rosji z Ukrainą mówić o jedności Europejczyków. O tym, że granica śląsko-polska, a potem niemiecko-polska przez wieki należała do najbardziej stabilnych granic w Europie.
Wśród tematów, które mogłyby ukazać relacje polsko-niemieckie w pozytywnym świetle, Gnauck wymienia między innymi list biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku, „wspólnotę interesów” po 1989 roku, czy choćby fakt, że przed 1989 rokiem to zachodnie Niemcy przyjęły najwięcej polskich uchodźców, a od tego czasu zawarto ok. 200 tys. mieszanych małżeństw polsko-niemieckich. Warto byłoby też wspomnieć o tym, że dawni „odwieczni wrogowie” Polska i Niemcy są razem w najsilniejszym sojuszu wojskowym – NATO.
„Kaczyński nie poruszył żadnego z tych tematów. Woli ostrzegać przed niemieckim zagrożeniem” – podkreśla Gnauck. Zastrzega jednak, że nie należy traktować wypowiedzi prezesa PiS jedynie jako „motywowanych polityką wewnętrzną”. Krytyczne głosy ostrzegające przed niemiecką dominacją słychać też w Grecji czy Francji. „Polska idzie jednak dalej – szuka atrakcyjnego dla mediów sporu z Niemcami” – ocenia niemiecki dziennikarz.