W Berlinie mówi się o eskalacji. Kilka tygodni temu na ulicach Warszawy i innych polskich miast pojawił się wizerunek ambasadora Arndta Freytaga von Loringhovena z żądaniem zwrotu zagrabionych w czasie wojny dzieł sztuki. Kolejne edycje plakatów pokazywały już jednak niemieckich przywódców, w tym kanclerz i prezydenta. Stałym elementem stało się też logo Ministerstwa Kultury. Ale co najważniejsze: za każdym razem na plakatach umieszczono takie odwołania do historii Trzeciej Rzeszy, jak portrety Goebbelsa czy więźniów obozów koncentracyjnych.
Napięcie z Berlinem
Nad Szprewą to ten ostatni elementem jest uważany za obrazę. O ile podejmowane na plakatach tematy, jak status Polonii w Niemczech czy reparacje, są stałym elementem polsko-niemieckiej agendy dyplomatycznej, to porównanie przez sojuszniczy rząd Republiki Federalnej z nazistami, w historii Unii się jeszcze nie zdarzyło. Owszem, w czasie kryzysu finansowego Angela Merkel była w Grecji pokazywana w mundurze Gestapo, ale z inicjatywy prywatnych pism, nie władz.
Z naszych informacji wynika, że Niemcy wielokrotnie zwracały się do polskich władz o zaprzestanie kampanii, ale bez skutku. Ponieważ w Berlinie za kilka dni ukonstytuuje się nowy rząd, nie było do tej pory oficjalnej reakcji, w tym wezwania polskiego ambasadora do niemieckiego MSZ. O plakatach wiedzą jednak najwyższe władze kraju. Będą też o nich informowani nowy kanclerz czy szefowa dyplomacji, gdy przyjadą do Warszawy.
Czytaj więcej
- Właściwym mocodawcą Aleksandra Łukaszenki jest Kreml. Z Borisem Johnsonem omawialiśmy różne mechanizmy wyjścia z tego kryzysu - mówił w Londynie, po rozmowach z premierem Wielkiej Brytanii, premier Mateusz Morawiecki.
Kampania jest prowadzona, gdy premier Morawiecki objeżdża stolice Unii w poszukiwaniu wsparcia w obliczu białoruskiego i rosyjskiego zagrożenia. To stwarza wrażenie całkowitego chaosu w prowadzeniu przez Polskę polityki zagranicznej. Tym bardziej że polskie władze nie reagują też na inne nieprzychylne Berlinowi gesty, jak spalenie niemieckiej flagi w czasie Marszu Niepodległości 11 listopada.