Sprawca wypadku na Trasie Łazienkowskiej Łukasz Ż. kiedy wpadł na forda, którym jechała kilkuosobowa rodzina, miał na liczniku 226 km/h, a w ostatnich sekundach przed tragedią jeszcze wcisnął pedał gazu „do podłogi”. Podczas jazdy miał w ręku telefon komórkowy i kręcił nim film. Doprowadził do śmierci 37-letniego ojca rodziny, i ciężkich obrażeń u jego żony i dzieci. Już usłyszał za to zarzuty.
Zabawa w „szybkich i wściekłych” którzy zamieniają ulice w tor wyścigowy, stała się plagą. By ją ukrócić rząd zapowiada zaostrzenie kar – driftowanie będzie wykroczeniem, a udział w nielegalnych wyścigach i ich organizacja – przestępstwem za które grozi do pięciu lat więzienia.
Czytaj więcej
W piątek szefowie resortów sprawiedliwości, infrastruktury oraz spraw wewnętrznych przedstawili oficjalne propozycje zmian w prawie, które mają zwiększyć bezpieczeństwo na polskich drogach. Wśród nich pojawiło się tzw. zabójstwo drogowe, nowe przestępstwo organizowania oraz brania udziału w nielegalnych wyścigach ulicznych oraz nowe wykroczenie - drift.
– Nielegalne wyścigi odbywają się praktycznie we wszystkich dużych miastach. Robimy naloty, karzemy mandatami, jednak zaostrzenie przepisów, będzie nam niezwykle pomocne w walce z piratami drogowymi, którzy są zagrożeniem dla pieszych i innych kierowców – mówi „Rz” Katarzyna Cisło, rzeczniczka małopolskiej Policji.
Umawiają się na zamkniętych forach, mają krótkofalówki by się ostrzegać przed policją
Są wyścigi w małym składzie, i w większych grupach. Na nieformalne zloty zjeżdża po 200-300 samochodów, a nawet – jak w ubiegłym roku pod Poznaniem – blisko tysiąc. Najczęściej „palenie gum” i szaleńcze rajdy odbywają się nocą, w weekendy.