Wielu czytelników zaszokował, bo nawet średnio wykształconemu człowiekowi trudno było uwierzyć w zapewnienia autora, że gdyby Wojsko Polskie na front wschodni poszło wraz z Wehrmachtem, to nie doszłoby do tylu zbrodni hitlerowskich i nie byłyby one tak okrutne.
Zychowiczowi spodobało się bulwersowanie czytelników, w swojej drugiej książce postawił więc tezę, że wywołanie Powstania Warszawskiego było bezsensownym samobójstwem i prezentem dla Stalina. Takie wątki pojawiały się jednak już wcześniej w polskiej historiografii, zatem wielkiego szoku nie było.
Autor zasmakował jednak w epatowaniu skandalicznymi teoriami i w swojej trzeciej książce, wydanej ostatnio, stwierdził, że Polacy usiłujący podczas okupacji podjąć kolaboracyjną współpracę z Niemcami nie tylko nie robili nic złego, ale wręcz wykazali się postawą patriotyczną i dokonali jedynego racjonalnego wyboru w tamtej sytuacji.
Dokąd doprowadzi Piotra Zychowicza ten proniemiecki kurs i pragnienie szokowania czytelnika? Niebawem stwierdzi pewnie, iż w 1949 roku Polska Ludowa powinna dobrowolnie przyłączyć się do NRD. Przyzna oczywiście, że wolności tam było mniej niż po wschodniej stronie Odry, ze smutkiem skonstatuje, iż polskie dzieci musiałyby się uczyć niemieckiego, ale tryumfalnie dorzuci, że za to standard życia w NRD był – jak na czasy socjalizmu – wyższy niż w ówczesnej Polsce. A więc w granicach Niemieckiej Republiki Demokratycznej możliwości rozwoju narodu polskiego byłyby nieporównanie większe...
Nie piszę tego z niechęcią do autora „Opcji niemieckiej", ale raczej z pewną pobłażliwością. Bo lubię czytać jego książki. Kolejne próby kolaboracji podejmowane przez Polaków podczas okupacji hitlerowskiej Zychowicz opisuje ze swadą i swobodą... która nie spełniłaby standardów żadnej poważnej pracy naukowej. Jest zresztą tego świadom i nie przypadkiem nazywa sam siebie nie historykiem, ale publicystą historycznym.
Pochłaniam więc najnowszą książkę Zychowicza z poczuciem, że mam do czynienia z inteligentnym i świetnie piszącym hochsztaplerem, który nie zamierza dojść do prawdy historycznej, ale tak ją modeluje, aby pasowała do prowokacyjnej tezy, która znów zbulwersuje odbiorców.