Aktualizacja: 22.02.2025 04:30 Publikacja: 21.02.2025 11:10
Robert Plant, Jimmy Page i John Paul Jones w Royal Albert Hall w Londynie 9 stycznia 1970, kadr z „Becoming Led Zeppelin"
Foto: Mike Randolph/Paul Popper/Popperfoto via Getty Images/materiały prasowe
Reżyser Bernard MacMahon i jego współscenarzystka Allison McGourty, ujawniając na łamach „The Guardian” kulisy starań o powstanie filmu „Becoming Led Zeppelin”, nie kryją, że wiele ryzykowali. Spędzili sporo czasu na dokumentowaniu scenariusza, tymczasem muzycy, z którymi chcieli rozmawiać, mają opinię nieuchwytnych.
Powód jest wyjawiony pośrednio w filmie, który przypomina mało dziś pamiętaną i w sumie zaskakującą historię: Led Zeppelin zdobyli sławę w Ameryce, choć byli atakowani i lekceważeni przez prasę. Stali się gwiazdami dzięki wsparciu niezależnych stacji radiowych oraz występom na żywo. Wcześniej Ahmet Ertegun, szef Atlantic Records, podpisał umowę na płytę z zaliczką 200 tys. dolarów. Menedżer Peter Grant wypłacił muzykom po 3 tys. funtów, a każdy z nich kupił sobie złotego jaguara S. A jednak gdy w Ameryce wyrastali na zespół nr 1, w ojczyźnie byli na marginesie. Wniosek? Led Zeppelin nie potrzebuje reklamy. Druga płyta i tak strąciła z pierwszego miejsca „Billboardu” „Abbey Road” The Beatles i sprzedała się w pół roku w 5 milionach egzemplarzy. Mając perspektywę namówienia takich muzyków na wywiady, reżyser brał pod uwagę, że gdy zadzwoni do Zeppelinów, okaże się, że nie są zainteresowani udziałem w powstaniu filmu. Nic nowego: zawsze odmawiali większości wywiadów lub występów w telewizji czy przed kamerą.
Jak wynika z najnowszych danych Eurostatu w 2024 roku w Polsce ze sztucznej inteligencji sięgało zaledwie 6 proc. polskich przedsiębiorstw. W grupie małych i średnich przedsiębiorstw odsetek ten był jeszcze niższy.
Oto prawdziwa nauka płynąca z „Na smyczy Kremla”: powierzchnia życia politycznego w Europie i gdzie indziej jest tylko pozornie tym, czym się wydaje i za co ją bierzemy.
I cóż, że z Czech, skoro „Kingdom Come: Deliverance II” cieszy i na dodatek bawi.
Zależność pomiędzy gatunkami zwierząt przypomina relację ludzi, którzy znali się w szkole, ale ich drogi się rozeszły.
„3000 metrów nad ziemią” dzieli widzów. Jedni się bawią, drudzy są rozczarowani.
Sejm uchwalił w piątek wieczorem ustawę wprowadzającą możliwość czasowego (na 60 dni) i terytorialnego ograniczenia przyjmowania wniosków o ochronę międzynarodową.
Oto prawdziwa nauka płynąca z „Na smyczy Kremla”: powierzchnia życia politycznego w Europie i gdzie indziej jest tylko pozornie tym, czym się wydaje i za co ją bierzemy.
I cóż, że z Czech, skoro „Kingdom Come: Deliverance II” cieszy i na dodatek bawi.
Zależność pomiędzy gatunkami zwierząt przypomina relację ludzi, którzy znali się w szkole, ale ich drogi się rozeszły.
„3000 metrów nad ziemią” dzieli widzów. Jedni się bawią, drudzy są rozczarowani.
Warto pamiętać, że powieść „Robot” Adama Wiśniewskiego-Snerga została wybrana na najważniejszą polską książkę fantastyczną.
Stylowy kryminał „The Order” nawiązuje do najlepszych tradycji gatunku. A przy tym dotyka problemu, który w erze polaryzacji może wybuchnąć ze zdwojoną siłą.
Wkrótce rozpocznie się proces Energy Transfer Partners przeciwko Greenpeace. Gigant na amerykańskim rynku energetycznym żąda, by organizacja ekologiczna zapłaciła 300 milionów dolarów odszkodowania za działanie na szkodę kontrowersyjnego projektu rurociągu Dakota Access Pipeline.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas