Zbliżają się święta, nadchodzi więc czas prezentów. Zawsze jest z tym pewien problem, bo warto byłoby trafić w gust osoby obdarowanej, a jednocześnie sprawić, by była to niespodzianka. Nigdy nie ukrywałem, że najlepszym prezentem są książki, więc w ubiegłym roku dostałem trzy egzemplarze „Chłopek” uznanych słusznie za czytelniczy bestseller. Na szczęście nie było to pod jedną choinką, więc zawsze mogłem robić wrażenie szczęśliwie zaskoczonego. Obdarowujący zapewne zasięgnęli porady na temat bestselleru przez internet.
O tym, że może to mieć zaskakujące konsekwencje, przekonałem się przed kilkoma miesiącami, próbując skompletować strój sportowy na krótki urlop wypoczynkowy. Miałem buty, dresy, nawet czepek kąpielowy, zostały mi tylko kąpielówki. Kiedy wpisałem odpowiednie hasło w sieci, miałem wrażenie, że rozbiłem bank ofert. Na Facebooku zacząłem otrzymywać fotki kąpielówek opinających męskie podbrzusze. Z każdym dniem proporcje podbrzusza do kąpielówek zaczęły ulegać zmianie. To znaczy, coraz więcej widać było podbrzusza, coraz mniej kąpielówek.
Czytaj więcej
100 lat po Noblu za powieść „Chłopi” zainteresowanie utworem nie słabnie.
Co ciekawe, w serii tzw. filmików pojawiały się też skoki do wody. Ponieważ wyglądały dość efektownie i grały w rytm muzyki, dawałem im tzw. łapkę do góry. Po tygodniu zostałem poinformowany, że stałem się fanem Sama Frickera, o którego istnieniu w życiu nie słyszałem. Okazało się bowiem, na co nie zwróciłem uwagi, że wszystkie te skoki wykonywał właśnie on. Wygooglałem to nazwisko i przekonałem się, że to młody, utalentowany skoczek (nurek?) australijski, biorący udział z powodzeniem w letnich igrzyskach olimpijskich. Ponieważ od lat wiadomo, że trzeba popierać młode talenty, każde jego pojawienie się kwitowałem na tak. To sprawiło, że właściwie wszystkie filmiki na FB zostały zdominowane przez Frickera. Sama liczba nagrań dotyczących Sama przekroczyła kilkanaście dziennie. Czułem się zaszczycony, że dołączyłem do grona jego znajomych. Że dzięki mojej obecności Sam nie czuje się sam przynajmniej w tej części Europy. Oprócz codziennych skoków do wody i piruetów Sam Fricker wtajemniczył mnie w sposób przygotowywania rannych posiłków, zaprezentował, jak ścielić łóżko, jak uważać na krosty pod brodą. Jakie przyjmować zastrzyki, jeśli ta krosta ma kolor czerwony, a jakie, gdy np. wpada w brąz. Jakie stosować napoje, by organizm nie był wysuszony, i jakie kremy, by nie ulec oparzeniu. Jak ćwiczyć skoki do wody w basenie, jeśli się nie ma ani wody, ani basenu. Zaprezentował też, jak przygotowuje opatrunek wzmacniający prawą łydkę.