Marek Teler. Historia przebiegłego Francuza

Gdy na polskim dworze dowiedziano się, że król Jan III stara się o księstwo dla Mathieu de Brisaciera, natychmiast rozeszła się plotka, że młody człowiek nie jest krewnym, lecz nieślubnym synem władcy.

Publikacja: 28.04.2023 17:00

Sobiescy doczekali się trzynaściorga dzieci, z których dorosłości dożyło tylko czworo. Scenę rodzinn

Sobiescy doczekali się trzynaściorga dzieci, z których dorosłości dożyło tylko czworo. Scenę rodzinną przedstawił Wojciech Gerson w „Pożegnaniu Jana III z rodziną przed wyprawą wiedeńską”, 1882–1884, olej na płótnie

Foto: Muzeum Mazowieckie w płocku

Jan III Sobieski i Maria Kazimiera d’Arquien zwana Marysieńką zapisali się w historii jako jedno z najszczęśliwszych królewskich małżeństw. Poznali się jeszcze wtedy, gdy Sobieski był starostą jaworowskim, Marysieńka zaś żoną wojewody sandomierskiego Jana Sobiepana Zamoyskiego, i natychmiast zapałali do siebie namiętnym uczuciem. Zamoyski zmarł 7 kwietnia 1665 roku w Zamościu, a już nieco ponad miesiąc później – 14 maja 1665 – Maria Kazimiera została panią Sobieską. Sobiescy doczekali się trzynaściorga dzieci, z których dorosłości dożyło tylko czworo: Jakub Ludwik, Teresa Kunegunda, Aleksander Benedykt i Konstanty Władysław. 21 maja 1674 roku Jan Sobieski został obrany królem Polski, a 2 lutego 1676 koronowany z żoną w katedrze na Wawelu. W momentach rozłąki małżonkowie utrzymywali kontakt epistolarny, a ich listy stanowią niedościgniony wzór staropolskiej korespondencji miłosnej.

Czytaj więcej

„Ukraińcy”: Węzeł ukraiński

Problemy królewskiej pary

Sielanka, jaką znamy z listów tej pary, nie oznacza jednak, że w związku tym nie było momentów kryzysowych. W 1694 roku irlandzki lekarz i przyrodnik Bernard O’Connor, który przez pewien czas był nadwornym medykiem Sobieskiego, zapisał w pamiętniku, że władca „miał […] także dzieci z nieprawego łoża, o które niewięcej dbał, jak dbają o nie w Polszcze i gdzieindziej”. Okresy ochłodzenia relacji Jutrzenki i Celadona, jak nazywali siebie Sobiescy w miłosnej korespondencji, można zauważyć także w ich listach, choćby tych pochodzących z początków roku 1678. Być może to właśnie wtedy król Jan III szukał pocieszenia w ramionach innych kobiet i zostawał ojcem kolejnych nieślubnych dzieci, lecz żadne z nich nie jest znane z imienia i z nazwiska. Dwa lata wcześniej pojawił się natomiast w Warszawie mężczyzna, o którym mówiono, że jest nieślubnym synem Sobieskiego z kawalerskich czasów. Francuz ów wywołał niemały skandal, i to nie tylko na polskim dworze.

Mathieu de Brisacier, bo o nim mowa, przybył do Polski w 1676 roku, a więc w roku koronacji Sobieskiego, który cieszył się opinią niezwyciężonego wodza za sprawą wygranej bitwy pod Chocimiem z 1673 roku. Jeszcze jako hetman wielki koronny Sobieski rozgromił wówczas wojska tureckie pod wodzą Husejna Paszy, zyskując wśród szlachty uznanie, które utorowało mu drogę do tronu.

Francuz nie wybrał najlepszego momentu na przyjazd do Polski, ponieważ Sobiescy dopiero co zostali rodzicami – na świat przyszła ich córka Teresa Kunegunda, późniejsza księżna bawarska. Narodziny dziecka zbliżyły małżonków po wyjątkowo trudnym czasie w ich związku – po elekcji w 1674 roku część szlachty zaczęła bowiem namawiać monarchę, aby rozwiódł się z Marysieńką i poślubił Eleonorę Habsburżankę, wdowę po jego poprzedniku Michale Korybucie Wiśniowieckim. Ostatecznie Sobieski nie zgodził się na rozstanie z żoną, lecz nie był to koniec problemów pary. Pod koniec roku 1675 Sobiescy boleśnie przeżyli stratę córki, Marii Teresy zwanej Menonką, więc narodziny kolejnego dziecka były dla nich jak promień słońca w mrocznym czasie. Francuski gość miał im ten spokój zburzyć swoimi intrygami i fałszywymi twierdzeniami…

Oficjalnie Mathieu przybył do stolicy jako sekretarz królowej Francji Marii Teresy i przekazał Sobieskiemu dwa listy, twierdząc, że jest przedstawicielem rodziny Brisacierskich z Wielkopolski i krewnym polskiego monarchy. Jeden z jego przodków miał opuścić Polskę w 1574 roku wraz z uciekającym z kraju królem Henrykiem Walezym. „Przedstawił mu drzewo genealogiczne, w którym Brisacier wywodzi ród swój z domu panów na Bełzie i Lanckoronie, będącego jednym ze znakomitszych i z dawniejszych i połączonego ze wszystkimi wielkimi domami w Polsce, a nawet z domem Sobieskich” – wspominał Franciszek Gaston de Béthune, poseł króla francuskiego Ludwika XIV na dwór Jana III Sobieskiego i szwagier polskiego władcy, w liście z 6 listopada 1676 roku. W jednym z listów Maria Teresa prosiła, aby Sobieski postarał się dla jej sekretarza u Ludwika XIV o parostwo i księstwo, drugi zaś zawierał weksel na sto tysięcy talarów, które miały zostać wypłacone Sobieskiemu w Gdańsku. Kiedy jednak Jan III napisał do Ludwika XIV, pytając, czy znalazłby dla Brisaciera stanowisko, okazało się, że Francuz podsunął królowej list, a ona podpisała go, nie zapoznawszy się z jego treścią.

Chimera z polskiego dworu

Gdy na polskim dworze dowiedziano się, że król Jan III stara się o księstwo dla młodego Francuza, natychmiast rozeszła się plotka, że Brisacier nie jest krewnym, lecz nieślubnym synem władcy. W latach 1646–1647 Jan Sobieski i jego starszy brat Marek przebywali bowiem w Paryżu, gdzie korzystali zapewne z uroków kawalerskiego życia. Co więcej, mieszkali wówczas krótko w gospodzie à la ville de Brisac, więc skojarzenie z Brisacierem nasuwało się samo. Sprawę Brisaciera opisywała między innymi Francuzka Marie de Rabutin-Chantal, markiza de Sévigné, w liście do swojej córki Françoise-Marguerite de Sévigné, pani de Grignan, z 25 września 1676 roku. Była o Mathieu jak najgorszego zdania, uważając, że „wybił się niezwykle okazałym stylem życia i niesłychaną rozrzutnością”. Dodawała przy tym: „Sądzono po prostu, że to szaleniec, jak się często zdarza”.

Następnie markiza przeszła do opisu wydarzeń na polskim dworze w ostatnich kilku miesiącach: „Okazało się, że król Polski, za sprawą nie wiadomo jakiej intrygi zapewnia, że Brisacier pochodzi z Polski, do nazwiska »ski« mu przydano i oto został Polakiem. Król Polski dodaje, że to jego krewny i że będąc niegdyś we Francji, zamierzał poślubić jego siostrę: posłał nawet złoty klucz jego matce, jako damie dworu Królowej. Złośliwa plotka głosić poczęła, że król Polski inne też miał skłonności ku jego matce i do tego stopnia nie była mu niemiłą, że chłopiec ten jest jego synem; ale to nieprawda, chimera cała na miłym dworze polskim powstała”.

De Sévigné nie kryła zdziwienia, że przebiegły sekretarz ośmielił się podszywać pod krewnego polskiego króla. Plany matrymonialne Sobieskiego wobec siostry czy matki Brisaciera, o których wspominała w korespondencji, mogły dotyczyć podróży braci Sobieskich z lat 1646–1647, ale wydają się bardzo wątpliwe.

O sprawie Mathieu de Brisaciera, rzekomego syna polskiego króla, pisała również w swych pamiętnikach najsłynniejsza kochanka Ludwika XIV Françoise Athénaïs de Rochechouart, markiza de Montespan, lecz błędnie nazywała władcę Polski Kazimierzem zamiast Janem. „Oszuści i szalbierze” – notowała – „przekonali tego młodego paniczyka, że Kazimierz, król Polski, kiedy mieszkał w Paryżu w charakterze prostego szlachcica, wytrwale zabiegał o względy pani Brisacier i że on, Brisacier z Francji, miał być owocem owej wytrwałości polskiego księcia. Kiedy hrabia Kazimierz otrzymał w drodze elekcji polski tron, on [Brisacier] zaczął postrzegać siebie jako potomka królewskiej krwi i uznał, że jego pozycja przy królowej Marii Teresie jest wielką niesprawiedliwością Fortuny. Niemniej uznał, że powinien zostać przez dłuższy czas na niższym stanowisku, aby użyć go do wspięcia się na szczyt. Właśnie tak zaczęła się sprawa listu, która urosła do rangi międzynarodowego skandalu”.

Dalej metresa króla Francji wspominała, że królowa Maria Teresa często wysyłała listy do przedstawicieli innych państw, lecz bardzo rzadko pisała je własnoręcznie, co Brisacier postanowił wykorzystać: „Pewnego dnia, gdy osobisty sekretarz przekazywał całą tę korespondencję do podpisania królowej, podsunął jej jeszcze jeden list, do polskiego króla Kazimierza”. Po przedstawieniu historii, która znana jest nam także ze wspomnianych wcześniej przekazów źródłowych, de Montespan przytoczyła rozmowę, jaka miała się wywiązać między Ludwikiem XIV a Marią Teresą na temat sekretarza królowej.

„– Madame – zapytał – czy nadal jesteś zadowolona z Brisaciera, swojego osobistego sekretarza?

– Mniej więcej – odparła infantka [Maria Teresa]. – To trochę beztroski, trochę nieobecny, ale ogólnie rzecz ujmując, całkiem dobry młody człowiek.

– Dlaczego więc poleciłaś go królowi Polski, zamiast polecić bezpośrednio mnie?

– Królowi Polski? Ja? Nie korespondowałam z nim od czasu, gdy pogratulowałam mu objęcia tronu.

– Zostałaś więc oszukana w tej materii, madame, ponieważ trzymam twój ostatni list. Oto on, zwracam go tobie. Królowa przeczytała z uwagą list, a jej zaskoczenie było ogromne.

– Mój podpis został wymuszony z zaskoczenia – powiedziała.

– Tylko Brisacier może być winny, bo tylko on byłby zainteresowany czymś takim”.

Czytaj więcej

Robert Górski&Mariusz Cieślik: Glapiński się stara, ale do mistrza mu daleko

Los oszusta

W rzeczywistości rodzina de Brisacier nie miała z Sobieskimi nic wspólnego, wywodziła się bowiem z rodu de Braezie, którego członkowie w XVI wieku związani byli z dworem Walezjuszów. Prapradziadek Mathieu, Jean de Braezie, zajmował się komnatami króla Francji Franciszka II, a jego syn Jean de Brisacier był szambelanem młodszego brata monarchy, Franciszka Herkulesa Walezjusza, księcia Évreux, Alençon i Andegawenii. Za panowania Ludwika XIII dziadek Mathieu był z kolei jednym z królewskich doradców i skarbnikiem w Bourges.

Guillaume de Brisacier, ojciec Mathieu, był sekretarzem królowej Francji Anny Austriaczki, a następnie Marii Teresy. 6 sierpnia 1640 roku ożenił się z Madeleine de Garsanlan, córką sekretarza królewskiego Jacques’a de Garsanlana. Ich syn Mathieu de Brisacier był młodszy od króla Jana III Sobieskiego zaledwie o trzynaście lat, ponieważ urodził się w roku 1642, a nie w 1647, jak głosiła plotka. Ochrzczony został 26 września 1643 roku w kościele św. Sulpicjusza w Paryżu. Oprócz Mathieu Brisacierowie mieli jeszcze sześcioro dzieci: urodzonego w 1641 roku Guillaume’a (zmarł w 1644), urodzoną w 1645 roku Charlotte, urodzonego 24 maja 1647 roku Henriego (zmarł w dzieciństwie), urodzoną w 1649 roku Anne Françoise (późniejszą żonę podpułkownika François de Bernarda), urodzoną w lipcu 1650 roku Anne Marie (zmarła w 1652) i urodzoną w 1654 roku Anne.

Po śmierci ojca Mathieu de Brisacier został w 1675 roku sekretarzem Marii Teresy, lecz zupełnie nie nadawał się do powierzonego mu urzędu. „Uważano go za istotę bardzo podrzędną, przypadającą zaledwie do wysokości urzędu sekretarza królowej, jaki piastował” – opisywał go François-Timoléon de Choisy w swoich pamiętnikach. Chociaż Mathieu nie był synem Jana III, jego matka Madeleine znała podobno Sobieskiego z czasów jego podróży do Paryża i być może podsunęła synowi pomysł, by wmówił polskiemu królowi, że ten jest jego ojcem. Sam monarcha nie ukrywał zresztą, że w czasie francuskich wojaży on i starszy brat korzystali z uroków młodości i obracali się w towarzystwie pięknych Francuzek „o wątpliwej reputacji”.

W październiku 1676 roku Brisacier został ukarany przez Ludwika XIV pozbawieniem urzędu i skazany zaocznie, gdyż cały czas przebywał w Polsce, na uwięzienie w Bastylii. Rzekomego królewskiego syna lub krewnego oskarżono bowiem o fałszerstwo. Do więzienia trafiła wówczas jego zaangażowana w tę sprawę matka. Jeszcze 7 października 1676 roku markiza de Sévigné pisała do córki, że los oszusta będzie zależał od tego, czy polska para królewska obejmie go ochroną. On sam utrzymywał, że wcale nie jest szalony i że już wkrótce z Polski przybędzie kurier, który potwierdzi jego wersję. 9 października 1676 roku francuski sekretarz spraw zagranicznych Simon Arnauld de Pomponne nie miał już jednak wątpliwości, że przebiegły Mathieu i jego matka muszą ponieść konsekwencje swych intryg. „Nie mamy powodu myśleć, aby król polski, będąc uwiadomionym »o wszystkich zmyśleniach«, jakimi poważono się podejść jego dobrą wiarę, chciał zajmować się losem tych ludzi” – pisał w liście.

O dalszym rozwoju wypadków informowała sześć dni później córkę markiza de Sévigné: „Mówią, że przestępstwo Brisaciera polegało na nadużyciu sprawowanego urzędu [sekretarza królowej – przyp. aut.], spowodowaniu, że królowa napisała do króla Polski, aby dopomóc mu w jego zabiegach o otrzymanie tytułu książęcego. Zapewne to kurier z Polski przywiózł tę wiadomość, skoro wyznaczono Brisacierowi komisarzy. Wiesz zresztą, co to znaczy nadużyć pieczęci i serca królowej Francji. Obawiam się, że książę Brisacierski zostanie powieszony”. Na szczęście awanturnik zdołał uniknąć najsurowszej kary – być może sam Jan III Sobieski interweniował w jego sprawie.

Rok w Bastylii i inne oszustwa

21 października 1676 roku Franciszek Gaston de Béthune pisał do króla Francji: „Wywiązałem się z polecenia Waszej Królewskiej Mości, oznajmiając królowi polskiemu szalbierstwo […] podrobienie listu królowej i nadzwyczajny wzgląd, jaki Wasza Królewska Mość raczył mieć dla rekomendacji króla polskiego. Król polski wyraził nadzwyczajne niezadowolenie z oszustwa, którego padł ofiarą. Okazawszy zrazu niejaką trudność w porzuceniu przekonania o autentyczności listu, polecił mi następnie złożyć podziękowanie Waszej Królewskiej Mości, obiecując sobie powtórzyć je później osobiście; polecił mi także oświadczyć jako wszedł w tę sprawę jedynie w celu zadośćuczynienia życzeniom królowej”. W liście z 17 listopada 1676 roku informował z kolei o wyjątkowej bucie i pewności siebie Brisaciera: „To pewna, że mnich ten przejechał samotrzeć przez Holandię i Berlin bez żadnej przeszkody; chełpi się nadto, że »Gazeta Holenderska« tak pisać będzie zawsze, jak on chce, i przywiózł pod dostatkiem pieniędzy, które rozdaje między wszystkich tych, którzy mu przystęp do króla ułatwić mogą”. Biorąc pod uwagę to, że dopiero w początkach XVII wieku nastąpił rozwój prasy, można uznać Mathieu de Brisaciera za jedną z pierwszych osób, które wykorzystywały ją do kreowania swojego wizerunku.

11 grudnia 1676 roku przebywający w Warszawie agent francuski Antoine Baluze przekazał do Wersalu następującą wiadomość o losach Brisaciera: „Jest on tutaj [w Warszawie – przyp. aut.] chory na reumatyzm, a że odwiedził mnie, kiedy jechał do dworu, dla przeprowadzenia swej pięknej negocjacji posłużyłem się tym pretekstem, aby skłonić go do wygadania się. Powiedział mi dwie rzeczy między innymi, mianowicie, że gdyby król (Ludwik XIV) raczył wysłuchać go, dowiedziałby się rzeczy, które zdumiałyby go i zniechęciły do tego kraju, a jednak nie mogąc spodziewać się tego zaszczytu za powrotem do Paryża, pójdzie natychmiast stawić się więźniem w Bastylii, aby zdać sprawę ze swego postępowania, komu Jego Królewska Mość rozkaże”. Brisacier zdecydował się więc pokornie oddać w ręce króla i wrócił do Francji, aby odbyć karę w Bastylii.

Po roku Mathieu de Brisacier odzyskał wolność i zaczął szukać kolejnych przygód. W styczniu 1678 roku Colbert donosił Simonowi Arnauldowi de Pomponne, że król Francji wypłacił Brisacierowi 200 tysięcy liwrów wynagrodzenia za piastowany przed aresztowaniem urząd sekretarza. Miał on przeznaczyć wynagrodzenie na utrzymanie matki i sióstr. Mathieu postanowił jednak ulokować tę pokaźną sumę w banku w Wenecji, więc jego stryj, opat Laurent de Brisacier zwrócił się do króla z prośbą, aby nakazał zablokowanie owych funduszy.

Czytaj więcej

Jak Chińczycy zdeprawowali snookera

Walka z korsarzami

W 1681 roku Mathieu de Brisacier ponownie zjawił się w Polsce, a król Jan III nie czuł do niego urazy za wprowadzenie w błąd. „Ja nie wiem, o co my się nań gniewamy i dlaczego mu przejazdu przez Polskę nie pozwalamy” – pisał Sobieski do żony w październiku 1681 roku i ostatecznie zgodził się na przejazd Francuza. Brisacier zwiedził wówczas Kraków, został przyjęty w Jaworowie i uczestniczył w obiedzie wydanym przez kanclerza wielkiego koronnego Jana Wielopolskiego, szwagra Marysieńki. Znów chciał się przypodobać Sobieskiemu, tym razem pokazując mu sposób na zdobycie pięćdziesięciu tysięcy talarów, lecz król nie dał się wciągnąć w kolejne oszustwo. W kwietniu 1682 roku Mathieu pojawił się w Warszawie, a następnie udał się do Gdańska, gdzie planował kupić okręt i walczyć z korsarzami.

Kolejne wiadomości o przebiegłym Francuzie pochodzą z 1684 roku, kiedy to miał wykraść z kancelarii króla Polski blankiety na dużą sumę, po czym udawać na europejskich dworach posła polskiego monarchy. Był to jeden z ostatnich przekrętów byłego sekretarza królowej Marii Teresy, ponieważ już pod koniec roku 1686 zakończył on swój burzliwy żywot. Chociaż François-Timoléon de Choisy twierdził, że Mathieu de Brisacier zmarł w Moskwie, gdy planował wyprawę do Indii, z listu jego kuzyna Jacques’a Charles’a de Brisaciera z 23 grudnia 1686 roku wynika, że Francuz odszedł pod koniec 1686 roku we Florencji.

Brisacier jest dziś postacią całkowicie zapomnianą, a ślady jego awanturniczego życia zachowały się jedynie w listach i pamiętnikach, do których mało kto zagląda.

Fragment książki Marka Telera „Fałszywi arystokraci”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis.

Jan III Sobieski i Maria Kazimiera d’Arquien zwana Marysieńką zapisali się w historii jako jedno z najszczęśliwszych królewskich małżeństw. Poznali się jeszcze wtedy, gdy Sobieski był starostą jaworowskim, Marysieńka zaś żoną wojewody sandomierskiego Jana Sobiepana Zamoyskiego, i natychmiast zapałali do siebie namiętnym uczuciem. Zamoyski zmarł 7 kwietnia 1665 roku w Zamościu, a już nieco ponad miesiąc później – 14 maja 1665 – Maria Kazimiera została panią Sobieską. Sobiescy doczekali się trzynaściorga dzieci, z których dorosłości dożyło tylko czworo: Jakub Ludwik, Teresa Kunegunda, Aleksander Benedykt i Konstanty Władysław. 21 maja 1674 roku Jan Sobieski został obrany królem Polski, a 2 lutego 1676 koronowany z żoną w katedrze na Wawelu. W momentach rozłąki małżonkowie utrzymywali kontakt epistolarny, a ich listy stanowią niedościgniony wzór staropolskiej korespondencji miłosnej.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Plus Minus
„Lipowo: Kto zabił?”: Karta siekiery na ręku
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Plus Minus
„Cykle”: Ćwiczenia z paradoksów
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Justyna Pronobis-Szczylik: Odkrywanie sensu życia
Plus Minus
Brat esesman, matka folksdojczka i agent SB
Plus Minus
Szachy wróciły do domu