To spotkanie nie wróży niczego dobrego dla Hillary Clinton. Pod koniec kwietnia Donald Trump zjadł obiad z Edem Kleinem, dziennikarzem znanym z poczytnych książek-paszkwili poświęconych kilku czołowym amerykańskim politykom, w tym byłej sekretarz stanu i jej mężowi. – Liczy się jej przeszłość, nie plany, jakie przed nami snuje. Do tej pory nie mogłem się tym zająć, bo byłem skoncentrowany na uzyskaniu republikańskiej nominacji, co wydawało się rozsądne. Ale skoncentruję się na poważnie na Hillary – ogłosił wkrótce potem Trump. Dziś może się już zabrać do rozliczania byłej pierwszej damy, bo jego główny konkurent po stronie republikanów, Ted Cruz, wycofał się z prawyborów.
Dwoje w cenie jednego
Od początku kampanii o republikańską nominację miliarder obrzucał swoich rywali błotem, obelgami i kłamstwami – takimi jak nieprawdziwa informacja, że Cruz nie może się ubiegać o prezydenturę, bo urodził się w Kanadzie, a jego ojciec był powiązany z zabójcą Johna F. Kennedy'ego, Lee Oswaldem.
Nie ma wątpliwości, że i wobec Hillary będzie sięgał po tę samą broń. Usłyszymy więc, że była szefowa amerykańskiej dyplomacji dopuściła się kilku aborcji, a wydać na świat swoją jedyną córkę, Chelsea, zdecydowała się dopiero wtedy, gdy tak jej poradzili eksperci od kreowania wizerunków polityków.
Będzie też mowa o tym, że tak naprawdę Clinton jest lesbijką, a przynajmniej ma preferencje biseksualne i od lat wiąże ją z Billem niepisany układ, zgodnie z którym on ma na boku swoje kochanki, a ona swoje. Koronnym dowodem na taką tezę miałoby być utrzymanie małżeństwa prezydenckiej pary mimo wyjścia na jaw romansu Billa z Moniką Lewinsky. Te rewelacje od lat ujawniała lokalna modelka z Arkansas Gennifer Flowers i inne byłe kobiety Billa. Zaś Ed Klein dokładnie wszystko spisał.
Czy takie skandale wystarczą, aby pogrążyć w oczach wciąż dość konserwatywnego społeczeństwa obraz pierwszej w historii Stanów Zjednoczonych kobiety, która ma realne szanse, by zostać prezydentem? – Te romanse były w przeszłości szeroko nagłaśniane, a niektórymi, np. aferą Moniki Lewinsky, Ameryka żyła miesiącami. Wątpliwe, aby dziś jeszcze robiły wrażenie – mówi „Plusowi Minusowi" Bruce Stokes, dyrektor prestiżowego waszyngtońskiego centrum badania opinii publicznej Pew.