Cimino zapewnił go, że tak.
Zdjęcia w Tajlandii były nie dość, że kosztowne, to także niebezpieczne. Departament Stanu odradzał ekipie wyjazd do kraju kontrolowanego przez prawicową juntę. Na granicy z Birmą, gdzie grasowali uzbrojeni powstańcy, Cimino i jego aktorzy nocowali w chatach krytych słomą i jedli mięso zielonej kobry, które podobno wzmacnia męskość.
Cimino chciał, żeby sceny w Wietnamie były równie autentyczne jak sceny w Clairton. Zatrudnił miejscową ludność do ról strażników. Jako jeńcy wojenni De Niro, Walken i Savage codziennie mieli na sobie te same ubrania. Nie golili się ani nie kąpali. Spali w mundurach. „Nieziemsko cuchnęli", chwalił się Cimino. Podczas sceny w zanurzonej w wodzie klatce na tygrysy szczur zaczął gryźć Savage'a w twarz. Cimino umieścił tę scenę w filmie.
W okolicy obowiązywała godzina policyjna, więc ekipa musiała się rozstawiać w tajemnicy o drugiej w nocy pod nadzorem agentów CIA. (Cimino również umieścił ich w filmie). Mogli wysyłać negatywy, ale nie otrzymywali odbitek, więc kręcili w ciemno, bez wglądu w materiał dzienny. Spikings przyleciał nadzorować zdjęcia, a nad wszystkim czuwał generał Kriangsak Chomanan, najwyższy dowódca Tajskich Królewskich Sił Zbrojnych. W połowie zdjęć wezwał Spikingsa do Bangkoku i grzecznie poprosił o zwrot pożyczonej broni, śmigłowców i transporterów opancerzonych, ponieważ na weekend zaplanował zbrojny zamach stanu. Obiecał Spikingsowi, że odda cały sprzęt do wtorku.
Najbardziej zdradziecką sceną była ucieczka śmigłowcem, którą kręcono nad rzeką Kwai. (Cimino cieszył się z nawiązania do Davida Leana). Woda była lodowato zimna i pełna węży oraz krokodyli różańcowych, a przepływające łodzie zmieniły podwodne bambusy w śmiercionośne włócznie. W tej scenie De Niro i Savage mieli skoczyć do wody z helikoptera z wysokości niemal trzydziestu metrów. Kaskaderzy odmówili.
– Sami to zrobimy – powiedział De Niro.
– Wasze ubezpieczenie tego nie obejmuje – odrzekł Spikings.
– Kto powie ludziom od ubezpieczeń?
Savage i De Niro wspięli się na prowizoryczną stalową przeprawę, która udawała chwiejny most linowy. Kiedy nadleciał śmigłowiec, jedna z jego płóz zaczepiła o potężny kabel podtrzymujący most. Helikopter przechylał się i ryczał, a De Niro rozpaczliwie starał się uwolnić płozę. Podczas gdy pilot wrzeszczał przez radio w dialekcie, siedzący na pokładzie Cimino ubrany w mundur roboczy wyciągnął rękę w stronę Roberta De Niro, zdając sobie sprawę, że wirniki mogą się w każdej chwili przechylić i zabić jego, gwiazdorów oraz połowę ekipy.
Śmigłowiec się uwolnił, wywracając most spodem do góry. Kamery wciąż pracowały, gdy odleciał, unosząc De Niro i Savage'a wiszących ponad rzeką.
– Michael, powinniśmy skakać? – wrzasnął Savage do swojego partnera, wciąż używając imienia jego postaci.
– Savage, na litość boską – zawył De Niro – już nie gramy! Nie jesteśmy, kurwa, w filmie!
Zeskoczyli, jeden po drugim, do najeżonej bambusami i pełnej krokodyli lodowatej rzeki. Po chwili się wynurzyli – tak samo jak grani przez nich bohaterowie, oszołomieni tym, że jeszcze żyją.
* * *
Michael Cimino potrzebował trzech miesięcy, żeby obejrzeć cały nakręcony materiał, pracując po trzynaście, czternaście godzin na dobę. Potem razem z montażystą Peterem Zinnerem zabrali się do cięcia, wykrawając film. Pewnej nocy o trzeciej Cimino skończył podkładać ścieżkę dźwiękową i wysłał wstępną wersję obrazu do EMI. Film miał trzy i pół godziny. [...]
Cimino odmówił okrojenia swojego dzieła, przekonany, że jego mroczny czar kryje się w „cieniach". EMI zagroziła, że odsunie go od jego własnego projektu. „Powiedziałem im, że zrobię wszystko, co w mojej mocy. Wyciąłem kilka scen, a potem z powrotem je wkleiłem. Na myśl, że ktoś mógłby mnie zastąpić, robiło mi się niedobrze". Każdej nocy kładł się do łóżka z bólem głowy, który nie ustępował po obudzeniu. Przybrał na wadze. „Byłem gotów na wszystko, żeby zapobiec odebraniu mi tego filmu i jego zrujnowaniu".
Wytwórnia Universal zgodziła się na próbne pokazy dwóch różnych wersji obrazu: skróconej, która miała być wyświetlona w Cleveland, i dłuższej wersji reżyserskiej, która trafiła do Chicago. Cimino twierdzi, że tak się bał pozytywnej reakcji publiczności w Cleveland, że przekupił operatora kinowego, aby ten zatrzymał film w połowie. Zwyciężyła wersja trzygodzinna.
Fragment pochodzi z książki „Meryl Streep. Znowu ona!" Michaela Schulmana w przekładzie Roberta Walisia, która ukaże się 17 sierpnia 2016 r. nakładem Wydawnictwa Marginesy.
We wtorek 16 sierpnia rozdamy trzy egzemplarze książki w konkursie na profilu „Rzeczpospolitej" na Facebooku: https://www.facebook.com/dziennikrzeczpospolita/
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95